Wojciech Grębski
Żyć należy powolutku, spowalniając dany nam czas na tym wspaniałym świecie. Wprawdzie nie przedłużymy go, ale wzbogacimy. Napełnimy wartościami wyższego rzędu. Nie każdy odczuwa taką potrzebę. Nie jest to winą ani zaletą. Taka przekazana genami konstrukcja wsparta wychowaniem i nauczaniem. Odpowiednim, lub też nie. Pluralizm całą gębą.
Nikt nie przeszkadza nam dostrzec w lesie pojedyncze drzewo, inne od pozostałych. Gałąź, gałązkę, liść z jego unerwieniem. Kształty i bogactwo barw cudów przyrody. Spójrzmy uważnie na wielki kopiec mrówczy, na maleńką mrówkę zajętą taszczeniem źdźbła dla potrzeb wspólnoty mrowiska. Wielkość świata zasadza się często na małych elementach. Miliardy milionów malutkich kropelek wody tworzą ocean. A mówimy o nim- wielki!
Czy musimy być skazani na miotanie się od ściany do ściany pomiędzy skrajnościami: - czarne, białe, głośno, cicho, źle, dobrze. Brak czasu nie pozwala na zróżnicowanie doznań, na zniuansowanie bodźców. Są przecież liczne odcienie, stany pośrednie. Pomiędzy alfą i omegą jest sporo możliwości.
Unikamy trudnych pytań: - Kim jestem? do czego zmierzam? Nie ma kiedy się nad tym zastanowić, bo czas goni.
Czas astronomiczny podawany z dokładnością do 1/100. 100. 100 s. i nieustanny pośpiech, wirus pośpiechu. Do czego nam to potrzebne? - Tego nie wiemy. Zostawmy go uczonym, a sami żyjmy porami roku, porami dnia. Czyli normalnie i zgodnie z prawami natury.