Zwyczajna „Solidarność" - Felieton Redaktora Naczelnego
... a może by tak ogólnopolski bojkot „Fiata”...?
„Fiat” chce zwolnić ze swojej fabryki w Tychach ok. 1500 osób. Przenieść część produkcji do zakładu na Sycylii...
- choć....
- jak twierdzą wszyscy zainteresowani, a zarząd Fiata nie prostuje, produkcja „Pandy” w Polsce jest bardzo opłacalna i można założyć, że i następne modele również będą opłacalne.
Dlaczego zatem dyrekcja Fiata chce przenieść produkcję z Polski do Włoch, licząc się nawet ze stratami gospodarczymi (a na pewno mniejszymi zyskami). Ano, powód jest polityczny - rząd włoski poprosił swojego przemysłowca, aby wspomógł Włochy w chwilach dla nich krytycznych. Liczy się interes Państwa. I Zarząd Fiata przystał na prośbę. Bo - bliższa koszula ciału, a komu z „obcych” chciałoby się biadolić nad losem zwalnianych pracowników polskich.
I bez względu na to, że dobrze pracują. Więc co się dziwić, że kroi się tam, „gdzie serce nie boli”.
A nas „serce boli", bo dostajemy „kopa”, bez względu czy dotrzymujemy reguły gry czy też nie.
Proponuję więc - dajmy im niezłego "kopa" - Włochom oczywiście. Solidarnie przestańmy kupować samochody „FIAT” produkcji włoskiej (z Tychów - możemy kupować). Rynek polski, to „nie w kij dmuchał” - to potencjał na setki tysięcy samochodów. Wtedy i rząd włoski i zarząd Fiata mocno poskrobie się w głowę zanim zdecyduje się ograniczyć (zamknąć) produkcję tam, gdzie jest ona dobrze wykonywana. W końcu Fiat w Polsce, to tradycje przedwojenne, to stara przyjaźń, która powinna przetrwać chwilowe zawirowania rynku włoskiego. Utraconego zaufania nie odzyska się nigdy, a bojkot Fiatów na czas nieokreślony będzie tego dowodnym przykładem.
Przecież do dyspozycji mamy podobnej klasy „Ople” z Gliwic, czy VW spod Poznania. Możemy także kupować swobodnie i Toyoty” do których silniki robimy w Wałbrzychu. Więc grzecznie - SOLIDARNIE - poprośmy spokojnie Włochów, by jeszcze raz przeanalizowali swoje decyzje o zmniejszeniu produkcji Fiata w Tychach, o przeanalizowaniu decyzji o nowych wersjach tegoż...
Przypominam pierwszą „Solidarność” - wówczas za tych, którzy protestować nie mogli, strajkowali inni Polacy. Np. o dobro lekarzy, pielęgniarek, nauczycieli... którzy strajkować nie mogli, a tylko ogłosić pogotowie strajkowe z przyczyny ważności wykonywanej pracy na rzecz społeczeństwa protestowali pracownicy czy to komunikacji, czy przemysłu... I to była prawdziwa solidarność. A teraz nadszedł czas na naszą solidarną walkę z ponadnarodowymi koncernami, które w końcu z nas żyją.
Ps. Ja tam Fiata nie kupię, a jak innym koncernom też zamarzy się zrezygnować ot tak, z dnia na dzień, z działalności w Polsce, z innych względów niż rzeczywiście gospodarcze - odpowiedź winna być jedna: solidarny bojkot - co jest bardzo mocną bronią prawie 40. milionowego narodu.
A rząd polski, w większości „postsolidarnościowy” powinien koordynować nasze działania, prowadzić odpowiednią akcję informacyjną, żeby nikomu z „możnych” tego świata nie wydawało się, że można nas „wykorzystać i porzucić”.