Jak już pracujesz, to musisz być GOŚĆ

Autor: 
Mirosław Awiżeń

... i to bez względu na to, jaką pracę wykonujesz.
Choćby to był sprzątacz ulic musi mieć zagwarantowane dostatnie życie
i musi mieć więcej niż bezrobotny. Ten, po okresie ochronnym wynikającym z procentów zarobków przed staniem się bezrobotnym powinien otrzymywać tylko tyle ile potrzebne jest na minimum socjalne. Praca - każda praca - musi się bardziej opłacać niż bycie bezrobotnym. Nie może tak być, że ktoś jest bezrobotnym dlatego, że jest inżynierem „od kosmosu”, nie ma odpowiedniej do swojego wykształcenia pracy tam, gdzie mieszka - zatem jest „legalnie” korzystającym z przywileju bezrobotnego” i z lekceważeniem, a nawet z odrazą traktuje pracujących „za psi pieniądz”. To taki „Kiepski”.
Rząd Państwa Polskiego użala się nad bezrobotnym - może i słusznie. Bezrobotnego traktuje z łaskawością wielką. Jak już powiedziałem: „może słusznie”, ale dlaczego w tym samym czasie pracującego traktuje jak niewolnika - za marny grosz, pomniejszony o „dbanie o bezrobotnych”, pozwala sobie na takie samo spojrzenie jak cwaniaka „inżyniera od kosmosu”. Lekceważące ... dlaczego Romka, sprzątająca ulice - PRACUJĄCA - jest lekceważona dzień po dniu, dlaczego od kanalarza odwracają się z „niesmakiem”.
Każdy pracujący musi być ważniejszy od bezrobotnego!
Bezrobotnych mieć w Polsce - to po prostu wstyd dla naszej całej klasy rządzącej, naszego Prezydenta, Sejmu, Senatu, Rządu. Bo przecież w kraju pracy jest dość. I to nie udawanej, nie markowanej. Na każdym kroku trzeba coś zrobić, odnowić, poprawić, oczyścić, zbudować wreszcie... A my co? Mamy miliony tzw. bezrobotnych i nieprzebrane wręcz potrzeby pracy.
- Czy bezrobotny „ma zdychać pod płotem”? Na pewno nie. Ale, żeby nie „zdychał pod płotem” trzeba mu dać „dach nad głowę” i „gorącą strawę”. A to kosztuje. Przecież to człowiek! A dać sprzątaczce trzy razy tyle, ile ma bezrobotny? To też kosztuje.
Bezradnie rozkładają ręce nasi przedstawiciele „ludu”, nasi menagerowie, nasz rząd. Nie nastarczymy. Biadolą.
A trzeba tak zorganizować społeczeństwo żeby każdemu opłacało się pracować. A tak trzeba zorganizować społeczeństwo, żeby każdy bezrobotny starał się o pracę, nawet poniżej swoich kompetencji czy wyobrażeń o swoich zdolnościach, byleby ta praca była z pożytkiem dla społeczeństwa... Trudno... musi tak być ułożone społeczeństwo, że na samym dole hierarchii ważności są bezrobotni. Że to oni są „prawdziwą kulą u nogi społeczeństwa”.
... chwilowo nie ma zatrudnienia dla bezrobotnego na etacie, na stałej umowie? ... tak może być i często bywa... zatem bezrobotny wówczas niech pracuje jak woluntariusz - najlepszy, dobry... na pewno zostanie zatrudniony.....
Nie ma prostackich rozwiązań! Brak jest pieniędzy na utrzymywanie bezrobotnych, brak jest pieniędzy na godziwe wynagradzanie pracujących. Brak jest efektów pracy dużej ilości osób zatrudnionych „na etatach”, brak jest etatów dla rzeczywiście pracujących.
W głowie się mąci, ale ja nie jestem parlamentarzystą, nie jestem w rządzie - wiem tylko tyle: pracy u nas w bród, potrzeb jeszcze więcej, a wydajemy ogromne pieniądze tylko dlatego, że nie potrafimy „zagospodarować naszego największego dobra” - czyli ludzi. Co byśmy zrobili, gdyby było nas nieco więcej (np. ok. 10 milionów). Nie potrafiąc ich zagospodarować płacilibyśmy im „bezrobotne”? A przecież, aby człowieka wychować trzeba co najmniej 18 lat. Jak można pozwolić sobie na takie marnotrawstwo narodowe?
Nie rozumiem. Po prostu mi się to w głowie nie mieści, aby tak nie umieć wykorzystać tego, co najważniejsze - umiejętności człowieka, któremu nie dorówna jeszcze żadna maszyna na świecie.
Struktura naszego społeczeństwa jest źle ułożona. Lepsza na pewno w Anglii, Niemczech czy Ameryce - tam nasi ludzie znajdują zatrudnienie za przyzwoitą zapłatę, tam się rozmnażają i rozwijają, tam się nie boją o swoją przyszłość. Tam wreszcie nie są bezrobotnymi i mają taką nadzieję (a raczej pewność), że i ich (nasze) dzieci nie pójdą na zasiłek dla bezrobotnych.
Zakończę ten felieton nieco sarkastycznie: takich mamy rządzących jakich sobie wybieramy. I na dodatek dodam - wybraliśmy najlepszych spośród nas - a oni i tak nie potrafią być w tej materii „bezrobotny - robotny” skuteczni.

Wydania: