Konflikt graniczny polsko-czechosłowacki w latach 1945-1947 (cz. 3)
Podobne działania podejmował również niemiecki dyrektor Okręgowych Sieci Elektrycznych.
Szaber i rabunki były wówczas na Ziemiach Odzyskanych zjawiskiem powszechnym. Na południowej granicy w pierwszych tygodniach po zakończeniu wojny dodatkowo sprzyjała temu niepewność co do politycznej przyszłości tych ziem. Zdemilitaryzowani byli także lokalni dowódcy radzieccy.
W Kłodzkiem polska grupa operacyjna przybyła 17 maja, lecz władzę mogła przejąć dopiero 3 czerwca. W prasie z lipca 1945 r. pojawiła się informacja, że 2 czerwca 1945 r. do Kłodzka miały wjechać 2 ciężarówki z 60. czeskimi milicjantami, którzy mieli zwołać wiec pod hasłem przynależności Kłodzkiego do Czechosłowacji. 5 czerwca 1945 roku administracja polska zaczęła formalnie funkcjonować także w Bystrzycy Kłodzkiej. Kilka dni wcześniej, 26 maja, radziecki komendant wojenny oświadczył przybyłym tam Polakom, że nie ma żadnych rozkazów odnośnie do przekazania miasta. Grupie podążającej do Wałbrzycha Rosjanie oświadczyli wręcz, że miasto to zostanie przekazane Czechosłowacji. W tym wypadku wątpliwości trwały jednak krócej, bo już 28 maja przeszło ono pod polską administrację.
Do poważniejszych incydentów doszło na przełomie pierwszej i drugiej dekady czerwca. 10 czerwca 1945 r. czechosłowacki batalion piechoty, wsparty plutonem czołgów i dwoma plutonami zmotoryzowanymi, przekroczył granicę w Raciborskiem, zajmując 14 przygranicznych miejscowości i dochodząc na odległość 5 km od Raciborza. W przygranicznych Chałupkach Czesi przeprowadzili rewizję we wszystkich domach, rozbroili wartowników kolejowych, aresztowali zawiadowcę stacji, a na samej stacji zerwano polskie tablice i emblematy. Polacy otrzymali 2 godziny na opuszczenie Chałupek i zostali odstawieni do Odry. Reagując na posunięcia strony czechosłowackiej, 12 czerwca rząd warszawski stanowczo zażądał wycofania wojsk czechosłowackich. Tego samego dnia Krajowa Rada Narodowa zaleciła ustawić wzdłuż granicy z Czechosłowacją słupy graniczne (z wyjątkiem odcinka nadolziańskiego). Naczelny dowódca Ludowego Wojska Polskiego marszałek Michał Rola- Żymierski nakazał 1. Korpusowi Pancernemu przejść na rubież Prudnik-Cieszyn, a dowódcy 2. Armii obsadzić linię Prudnik- Nysa. Polscy oficerowie mieli zażądać od dowódców czechosłowackich wycofania się za granice w ciągu 24 godzin. W przeciwnym wypadku zajęte przez Czechów miejscowości miały być okrążone, a ich obsada brana do niewoli i odstawiana do granicy. Strzelać miano jedynie w odpowiedzi na ognień Czechów. Energiczne kroki podjęły także organy administracji. Ministerstwo Administracji Publicznej poleciło władzom polskim nie ustępować ze swych placówek na zagrożonych terenach, nawet w wypadku użycia przez Czechów siły, oraz przygotować się na przyjęcie przybywających tam jednostek wojska.
Jak to się odbywało na najniższych szczeblach, mowią wpomnienia Michała Kutny - w następnym odcinku.