Ryszard Wójcik - spojrzenie na Kłodzko

Autor: 
Mirosław Awiżeń
WÓJCIK.jpg

- Zacznijmy od Twojej metryczki...
- Rocznik 1948, z wykształcenia - inżynier melioracji wodnych.

- O rodzinę też się zapytam...
- ... w kwestii rodziny, tej najbliższej, z Kłodzka, to stanowią ją trzy kobiety. Ala - żona, córka Urszula i wnuczka Amelia. Jako, że wszystkie są jedynaczkami, nie było i nie ma łatwo. Rodzina mojego śp. brata Jana Adama - żona Halina oraz dzieci Ania i Łukasz, są też wnuczki oraz rodzina kuzynki Bożeny Swidzińskiej z mężem Ryszardem oraz dziećmi Agnieszką i Grzegorzem.

- A teraz przechodzimy do pracy zawodowej i pracy dla dobra społeczności.
- Od 1968 do 1974 r. praca w administracji stopnia powiatowego na stanowiskach związanych z melioracjami. Inspektor Powiatowego Zarządu Gospodarki Wodnej i Melioracji.

- Po 1974?
- Jeden rok jako inspektor do spraw inwestycji w dziale rolnictwa (gospodarka państwowa), potem – od 1976 do 2003 r. we Wrocławskim Przedsiębiorstwie Robót Inżynieryjnych, z przerwą od 1984 do 1994 r. na pracę w Urzędzie Miejskim, w tym od 1991 do 1994 r. jako burmistrz. Także od 1998 do 2002 roku sprawowałem mandat radnego Rady Miejskiej. W tym samym okresie (po upływie kadencji) równolegle pracowałem przez rok w Funduszu Wczasów Pracowniczych w Polanicy Zdroju jako kierownik Zespołu Domów Wczasowych.
Po 2004 roku przeszedłem na zasiłek przedemerytalny, na którym byłem do 2006 roku. A potem znów praca na stanowisku zastępcy burmistrza do listopada 2008 r. Przyjmując to stanowisko zrzekłem się funkcji radnego.
W 2008 roku uzyskałem prawo do emerytury i z tego prawa skorzystałem, a już na emeryturze zostałem radnym Rady Miejskiej w Kłodzku, od 2010 roku do dziś.

- Twoja praca zawodowa zawsze przeplatała się z pracą na rzecz społeczności, czyli niezłe rozeznanie tak po stronie przedsiębiorcy jak i po stronie „zwykłego” obywatela...
- No tak. Ale gdybyś postawił tezę, że byłem/jestem politykiem, to nie zgodziłbym się z taką tezą, mimo że od 2006 roku należę do partii Prawo i Sprawiedliwość.

- To po co należeć do partii zarzekając się polityki? Jedno z drugim się wadzi...
- Nie wadzi. Jest jeszcze - proszę Ciebie - taki udział w życiu partii, że nie zajmując się polityką po prostu zgadzam się z poglądami głoszonymi przez tę partię – z poglądami w kwestiach społecznych i gospodarczych. Natomiast polityka, szczególnie personalna, zupełnie mnie nie interesuje.

- Zatem - zsumujmy Twoje doświadczenia w pracy na rzecz społeczności lokalnej. Zacznijmy od 1984 roku, od kiedy pracowałeś w Urzędzie Miejskim....
- Działania w tamtym czasie - możesz mi nie uwierzyć - oceniam dość wysoko...

- ... co takiego dobrego dla Kłodzka wówczas się działo?
- Z wielkich inwestycji między innymi: dokończenie budowy obwodnicy Kłodzka (wiadukt) na E8, wybudowano centralną ciepłownię, zmodernizowano oczyszczalnię ścieków, postawiono nowy gmach dla telekomunikacji, uporządkowano gospodarkę ściekową, a na oś. Kruczkowskiego położono kolektor deszczowy o przekroju 1600 mm. Uporządkowano również gospodarkę ściekową na prawym brzegu Nysy Kłodzkiej (budowa syfonu kanalizacyjnego pod Nysą Kłodzką i przerzucanie ścieków do oczyszczalni). Dopiero wtedy! Co pozwoliło na prowadzenie zabudowy Owczej Góry - gigantycznej w porównaniu z dzisiejszymi efektami budownictwa jednorodzinnego. W tym też czasie wykonano remont jazu (wodospadu) na Nysie Kłodzkiej i odremontowano mur oporowy koło Franciszkanów. Człowieku - ile w tym czasie inwestycji wykonano! W porównaniu z nimi dzisiejsze są malutkie. Faktem jest, że były inne zasady finansowania, ale właśnie te zasady powodowały i wymuszały od ówczesnych władz lokalnych ogromne zaangażowanie, aby zrealizować te zadania. Więc nie bez podstaw uważam, że lata 80. były najlepsze dla Miasta w jego całej powojennej historii.

- Skończyły się lata osiemdziesiąte ub. wieku, rozpoczął się okres zmian systemowych. Jak oceniasz ten okres?
- Podzieliłbym ten czas na „do” i „po” powodzi w 1997 r. Do powodzi realizowane zadania wynikały z podstawowych potrzeb mieszkańców. Były m.in. to remonty i budowa nowych dróg, budowa hali targowej, zakładu uzdatniania wody. I tu trzeba powiedzieć - wszystkie te działania były prowadzone na miarę posiadanych własnych środków finansowych, które w tamtych czasach były znikome. Coś takiego jak poważny kredyt było nie do pomyślenia. Warto powiedzieć, że radni w latach 1990 – 1994 nie tworzyli żadnych podziałów politycznych. W Radzie nie istniały kluby polityczne. Jedyne, co różniło radnych, to było ich różne spojrzenie na sprawy gospodarcze. Pracą rady kierował w sposób autentyczny jej przewodniczący, którym był Andrzej Mikuś. Wówczas to został opracowany i do dziś realizowany nieomal w całości program społeczno-gospodarczy. Życzyłbym sobie, aby i dzisiaj różnice polityczne poszły w kąt, a radni zajmowali się tylko sprawami ważnymi dla społeczności lokalnej.

- Po powodzi?
- Ogrom zniszczeń. Tragedia, ale i napływ sporej ilości środków finansowych.

- Czy zostały one dobrze wykorzystane?
- Z perspektywy czasu uważam, że tak. Odbudowywaliśmy się po zniszczeniach. Zdołaliśmy również w tym czasie postawić halę sportową na Stadionie, zmodernizowana została sieć wodociągowa w mieście. W tym też czasie zakończono budowę supernowoczesnej stacji uzdatniania wody oraz odbudowano i zmodernizowano infrastrukturę oczyszczalni ścieków. Pieniądze jednak się skończyły a do zapłaty pozostały kredyty i niezapłacone faktury. I to był problem, z którym musiano się uporać poprzez „zaciskanie pasa” i zaciąganie kolejnych sporych kredytów. Te dwie kadencje 1998 – 2006 właściwie przez cały czas przebiegały w zadyszce finansowej i na dokańczaniu zaczętych inwestycji. Stać nas było tylko na remonty bieżące. Rozpoczął się jednak okres dofinansowywania działań ze strony Unii Europejskiej (środki pomostowe), którego efektem była modernizacja ul. Daszyńskiego, pl. Grottgera, układu komunikacyjnego wokół ratusza, ul. Wojska Polskiego, no i odnowa samego ratusza.

- Mamy już kolejną kadencję - od 2006 roku – obecnego Burmistrza...
- Trzeba powiedzieć, że w czasie, kiedy ja pracowałem na stanowisku wiceburmistrza, chodziło o to, aby zapewnić Miastu pozyskanie środków zewnętrznych. Więc przez pierwsze dwa lata prowadzono restrykcyjną politykę finansową, mającą na celu zapewnienie absorpcji środków unijnych. I to działanie było prawidłowe. Równolegle kończyliśmy inwestycje wcześniejsze. Po dwóch latach odszedłem z funkcji z-cy burmistrza prosto na emeryturę...

- ... dlaczego?
- Spowodował to łańcuch drobnych zdarzeń prowadzących do takiej decyzji. A to wyraźne ograniczenia zatrudnienia w części kadry urzędu działającego w moim pionie, a to fakt braku realizacji przez Burmistrza wcześniejszych deklaracji dot. Regulaminu organizacyjnego. Były to poważne utrudnienia mogące skutkować w niewykonaniu zadań.
O słuszności mojej oceny sytuacji świadczy późniejszy wzrost zatrudnienia w w/w części urzędu ... ale pociągnęło mnie do działania i od 2010 roku znów zostałem radnym.

- Jak to się stało, że z tzw. obozu „burmistrzowskiego” przeszedłeś do opozycji?
- Przede wszystkim tej drugiej grupy radnych nie nazwałbym opozycją,
a radnymi, którzy w niektórych kwestiach mają odmienne stanowisko od
p. Burmistrza i radnych, którzy bezproblemowo akceptują wszystkie jego pomysły, przekuwając je na uchwały Rady. Czyli tworząc m.in. prawo lokalne. Czy można nazwać opozycją radnych, którzy poddają w wątpliwość niektóre racje? Którzy przedstawiają inne propozycje bez szans na zainteresowanie pozostałych radnych z oczywistym wynikiem głosowania?

- Jakie to zarzuty (niezgodności ) są między Tobą a Burmistrzem – czyli szerzej – między częścią tzw. „burmistrzowską” Rady a Wami?
- Ja bym nazwał to różnicą poglądów w kwestii polityki finansowej, polityki kadrowej w podległych zakładach i w samym urzędzie. Najważniejszym problemem jest to, że mimo upływu sześciu lat Miasto nie posiada realnej strategii rozwoju. Prowadzone prace nad stworzeniem kierunków takiej strategii zostały prawdopodobnie zarzucone przez Burmistrza, bo o strategii cicho, a przecież opracowanie zlecono firmom zewnętrznym. Z tego co wiem, projekt został przekazany Burmistrzowi i na razie nic się nie dzieje. A trzeba powiedzieć, że nowa strategia rozwoju Miasta jest podstawowym dokumentem do stworzenia opracowania planistycznego pod nazwą: Studium Kierunków Rozwoju Miasta. Co dalej przekłada się na bardziej szczegółowe plany zagospodarowania przestrzennego będące podstawą do wydawania wszelkich decyzji, tych inwestycyjnych także.

- Pomówmy o dobrych i złych inwestycjach/działaniach.
- Wszelkie działania inwestycyjne są dobre - jeżeli wszystkie służą Miastu. Jest tylko problem - za jaką cenę? I kolejny - czy należało komasować inwestycje w tak krótkim czasie? Realizacja wszystkich zadań spowodowała ogromnie zadłużenie Miasta, mogące mieć decydujące znaczenie o braku możliwości pełnej absorpcji „nowego rozdania” środków unijnych. Martwi mnie zaangażowanie Miasta w szereg procesów sądowych, tym bardziej, że rozstrzygnięcia sądów świadczą o winie władz miejskich. A winą jest najczęściej utrudnianie działalności gospodarczej prowadzonej na terenie miasta.

- Mówiliśmy o polityce kadrowej... otwartej na ludzi z własnego otoczenia Burmistrza...
- ...do dziś niezrozumiałe jest dla mnie odwoływanie prezesów gminnych spółek, tak w Wodociągach jak i w ZGKiM-ie. Nieznane mi są żadne zarzuty związane z ich pracą. Jednak rozumiem, że Burmistrz chciał mieć na tych stanowiskach swoich zaufanych. Nie rozumiem tylko zaufania udzielonego Prezesowi „Wodociągów”, który jest jednocześnie Z-cą Dyrektora Muzeum Ziemi Kłodzkiej. No chyba, że nie pobiera stosownych apanaży tu i tam. W historii kłodzkiej samorządności nie znam drugiego takiego przypadku. Pracy jednego człowieka na dwóch tak eksponowanych stanowiskach.
Ciągle mam nadzieję, że Burmistrz przychyli się do racji tzw. opozycji, kiedy to będzie celowe i uzasadnione.

- Czy zastanawiałeś się nad tym, by kandydować na burmistrza w przyszłym roku? Jesteś przecież w takim wieku, że już doświadczony, a jeszcze nie stary...
- Poważnie się zastanawiałem nad kandydowaniem w kadencji 1994-1998, ale z uwagi na targi związane z moją osobą i oczekiwaniami personalnymi raz na zawsze wyleczyłem się od takich chęci.
Natomiast zawsze będę wspierał swoimi działaniami kandydata mającego konkretne pomysły i możliwości ich realizacji, znającego również bardzo dobrze sytuację finansową Miasta.

- Jednak myślę, że Kłodzko zasługuje na naszego burmistrza. Jak nie Ty, to kto?
- Myślę, że pomimo ciągle spadającej liczby mieszkańców nie brakuje
w naszym Mieście ludzi, którzy zasługiwaliby na to, by służyć mieszkańcom jako burmistrz...

- ... odpowiadasz „na okrągło”.... może jakieś nazwiska?
- Na razie mamy „kosmiczną próżnię”. I obawiam się, że jak pojawią się kandydaci, to może być za późno

- Zadałem pytanie o Twoje burmistrzowanie właśnie po to, aby nie było za późno.
- Dziękuję za zaufanie. I dobrze, że to jesteś ty - jako, że od początku jesteśmy pionierami samorządności.
Co do burmistrza - nie musi być geniuszem. Potrzebny jest człowiek solidny, uczciwy, oddany Kłodzku i działający we współpracy z Radą Miejską. To, co dzisiaj robi Burmistrz traktuję w części jako działania prowadzone w ramach pijaru. Takie nieustanne „kiełbaski wyborcze”.
- Dziękuję za rozmowę.

Wydania: