O działalności w regionie, o polityce i kulturze - rozmowa z Teresą Bazałą

Autor: 
Krystyna Oniszczuk-Awiżeń
bazała2.jpg

- Ostatnio zostałaś odznaczona odznaką „Zasłużony dla województwa dolnośląskiego”. W jakich okolicznościach się to stało?
- Odznaka „Honorowy Zasłużony dla Województwa Dolnośląskiego” przyznawana jest osobom i instytucjom za zasługi dla rozwoju oraz promowania województwa dolnośląskiego w kraju i na świecie. Odznakę tę otrzymałam z inicjatywy Juliana Golaka, radnego wojewódzkiego, z którym od 30 lat współpracuję w działalności społecznej i samorządowej. Wręczenie nastąpiło 13 grudnia 2013 r. we Wrocławiu podczas podsumowania w Urzędzie Marszałkowskim – realizowanego wśród młodzieży noworudzkich szkół – projektu „Akademia Regionalna”, dofinansowanego przez Samorząd Województwa Dolnośląskiego. Cieszę się, że miało to miejsce w rocznicę Stanu Wojennego, gdyż to wydarzenie odegrało ważną rolę w moim życiu.

- Czy została w ten sposób doceniona Twoja działalność pedagogiczna i społeczna na rzecz regionu?
- Odznaka ta jest docenieniem całego mojego dorobku pracy zawodowej i społecznej. Ta ostatnia od 25 lat była nastawiona na promocję naszego regionu. Kiedy rozpoczynałam swoją działalność samorządową w 1990 r. mądrzy ludzie powiedzieli nam, że wszędzie na świecie działania restrukturyzacyjne, przed którymi stała Nowa Ruda i Ziemia Kłodzka, rozpoczynały się od promocji terenu. Stąd między innymi założenie Fundacji Odnowy Ziemi Noworudzkiej, działającej w sferze kultury i promocji, miesięcznika „Ziemia Kłodzka”, organizacja Polsko-Czeskich Dni Kultury Chrześcijańskiej.
Mam wrażenie, że początkowo nie wszyscy to rozumieli, brakowało środków na ten cel, radni nie chcieli popierać promocji. To chyba stało się jedną z ważnych przyczyn słabości procesu restrukturyzacji, np. w Nowej Rudzie sytuacja poprawiła się po wejściu Polski do Unii Europejskiej, co umożliwiło pozyskiwanie środków z funduszy unijnych. Jednak drukowanie kolorowych, lakierowanych folderów, które są drogie i w małej ilości, nie rozwiązuje tego problemu. Przed kilku laty miałam okazję zobaczyć jak to się robi w województwie podkarpackim. Jadąc do Iwonicza na każdej stacji mogłam wziąć co najmniej 10 różnych ulotek w formacie A4 na zwykłej kartce ze wszystkimi potrzebnymi informacjami turystycznymi, typu „Szlak kościołów drewnianych”, „Szlak cmentarzy żydowskich” itp. U nas gminy promują się same, ewentualnie z miastem partnerskim. Turysta chce zobaczyć nie tylko jedno miasto. Na Dworcu Głównym we Wrocławiu w informacji turystycznej mogłam ostatnio znaleźć tylko materiały promocyjne z Dusznik Zdroju. Dlatego działalność promocyjna jest tak ważna. Fundacja Odnowy Ziemi Noworudzkiej, którą kieruję wyznaczyła i oznakowała na Ziemi Kłodzkiej dwa szlaki kulturowo-turystyczne – Szlak bł. ks. Gerharda Hirschfedera i Szlak prof. Josepha Wittiga. Wydaliśmy też foldery promocyjne w dwóch językach. Na Ziemi Kłodzkiej konieczne byłoby oznakowanie Szlaku Sanktuariów Maryjnych, czy tez lepsza informacja o Szlaku Papieskim. Fundacja była też organizatorem kilkunastu konferencji promujących dziedzictwo kulturowe Nowej Rudy i Ziemi Kłodzkiej. W Nowej Rudzie założyliśmy dwa muzea. Prowadzimy promocje także poprzez organizowanie wystaw: 500 lat górnictwa noworudzkiego, Zabytki techniki Gór Sowich, Bł. ks. G. Hirschfelder, Boże Młyny – krzyże i kapliczki przydrożne w wersji niemieckiej.

- Uczysz w szkole, jesteś redaktorem naczelnym „Ziemi Kłodzkiej”, działasz aktywnie w Fundacji Odnowy Ziemi Noworudzkiej, jesteś organizatorem Polsko-Czeskich Dni Kultury Chrześcijańskiej, angażujesz się w mnóstwo innych społecznych przedsięwzięć i nawet charytatywnych ... – jak godzisz te wszystkie zajęcia, jak znajdujesz dla nich czas?
- Zaangażowanie i efekty w działalności społecznej wymagają dobrej organizacji pracy. Nauczyłam się tego w Sejmie, będąc posłem I kadencji, przed którym stał ogrom pracy. Staram się tak planować swoje działania, by nie wpływały niekorzystnie na jakość mojej pracy zawodowej, lecz na jej podniesienie. Na pewno ułatwia mi to fakt, że pracuję w szkole, gdzie czas pracy jest różny w poszczególnych dniach, ponadto wakacje, ferie, które można wykorzystać na działalność społeczną.
Bardzo ważna jest współpraca z ludźmi w środowisku lokalnym oraz z organizacjami pozarządowymi, co pozwala wykorzystać także ich potencjał.
Z moich blisko trzydziestoletnich obserwacji wynika, że ludzie dzisiaj skupiają się nie wokół idei, lecz zadań. Dlatego do różnych zadań pozyskujemy wolontariuszy młodzieżowych i dorosłych. Nawiązaliśmy też kontakty z ośrodkami naukowymi, które pomagają, często bezinteresownie w przygotowywaniu merytorycznym konferencji, seminariów, publikacji. W mojej działalności sprawdza się polskie powiedzenie: dla chcącego nic trudnego.

- Czy mogłabyś przybliżyć najważniejsze plany na ten rok? Osobiście jestem zainteresowana konferencjami historycznymi. Staram się zawsze uczestniczyć w nich, poruszacie ważne i aktualne problemy związane z och-roną dziedzictwa kulturowego.
- W 2014 roku planujemy dwie konferencje. Jedna poświęcona będzie edukacji regionalnej pt. „Dziedzictwo – źródło tożsamości”, z myślą głównie o edukacji regionalnej w szkołach, gdyż w wyniku ostatniej reformy praktycznie zniknęła z programów. Jest to niezwykle ważne w kształceniu obywatelskim i patriotycznym młodych pokoleń, które coraz słabiej znają otaczające je dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze. Szkoły pod presją sprawdzianów i egzaminów coraz mniej uwagi poświęcają tej dziedzinie. Ogranicza się wręcz do wycieczki i lekcji w terenie w obawie o realizację programu nauczania, by osiągać dobre wyniki na egzaminach, za które są rozliczane.
Druga planowana konferencja ma na celu zbadanie stosunków polsko-czeskich w 25 lat po transformacji ustrojowej w Euroregionie Glacensis i będzie realizowana we współpracy z wrocławskimi uczelniami.
Włączymy się także w organizację IV Dni Błogosławionego ks. Gerharda Hirschfeldera. W maju spotkamy się z Niemcami, byłymi mieszkańcami Ziemi Kłodzkiej podczas ich trzydniowego pobytu. Jesteśmy też zaproszeni w czerwcu do Niemiec na uroczystość 80 urodzin ks. prałata Franza Junga.
Jak co roku zorganizujemy w Nowej Rudzie Europejskie Dni Dziedzictwa oraz Dzień Papieski, który uświetni koncert w hali sportowej, przygotowany przez młodzież oraz zbiórka na Fundację Dzieło Nowego Tysiąclecia, którą przeprowadzą wolontariusze.
Zintensyfikujemy działania na rzecz edukacji ekologicznej. Dom Wittiga w Nowej Rudzie ma być Międzynarodowym Centrum Edukacji Ekologicznej. Od kilku lat organizujemy tu warsztaty ekologiczne dla dzieci i młodzieży. W marcu przygotowujemy debatę obywatelską „Jak poprawić stan powietrza w Nowej Rudzie?”.

- Po wielu latach działalności, współpracując z naszymi sąsiadami – Niemcami, Czechami – co mogłabyś powiedzieć o wzajemnych kontaktach. Jak przyjmowane są nasze polskie inicjatywy? Czy zmieniły się w przeciągu tych lat wzajemne stosunki?
- W tym roku obchodzimy 25-lecie współpracy z naszymi sąsiadami Czechami oraz Niemcami, byłymi mieszkańcami Ziemi Kłodzkiej. Kontakty z Czechami znacząco się rozwinęły. Pokazały to chociażby ostatnie obchody 20-lecia partnerstwa Nowej Rudy i Broumova, podczas których mogliśmy się dowiedzieć ile wspólnych projektów zrealizowano, o czym będziemy pisać w „Ziemi Kłodzkiej”. Dobrze rozwija się współpraca szkół. W mojej szkole realizuję aktualnie roczny projekt „Integracja przez naukę i zabawę”, w ramach którego młodzież uczy się śpiewać, tańczyć i grać na flecie razem z młodzieżą czeską. Jeździmy na wspólne wycieczki: do Pragi, Krakowa, Oświęcimia, Wrocławia. Powstał nawet polsko-czeski chór „Amicitia”. W ciągu 25 lat Polsko-Czeskich Dni Kultury Chrześcijańskiej odbyło się ponad 2000 różnych imprez kulturalnych, sportowych, spotkań, konferencji, które spowodowały, że mamy przyjaciół w Czechach, z którymi coraz lepiej się rozumiemy. Ciekawym przykładem współpracy polsko-czeskiej są też miasta Duszniki Zdrój i Nove Mesto n. Metują.
Współpraca z Niemcami, byłymi mieszkańcami Ziemi Kłodzkiej, w ostatnich latach trochę osłabła, gdyż nasi przyjaciele są coraz starsi i trudniej im często przyjeżdżać. Wzajemne kontakty ułatwiaja nam Elisabeth Kynast, która mówi po polsku i po czesku, Günter Gröger i ks. prałat Franz Jung. Świetnie układa się współpraca z Helmutem Goeblem, fascynatem renowacji obiektów małej architektury sakralnej. Bierzemy też udział w spotkaniach z innymi grupami niemieckimi, podróżującymi po Ziemi Kłodzkiej. Planujemy też rozwinąć współpracę polsko-czesko-niemiecką w związku z organizacją Międzynarodowego Centrum Edukacji Ekologicznej. Nawiązaliśmy kontakty z ośrodkiem
w Dreźnie.

- W tym roku 25-lecie Polsko-Czeskich Dni Kultury Chrześcijańskiej. Kolejny jubileusz. Jakie w związku z tym plany?
- Planujemy wykonanie wystawy promującej dorobek naszej współpracy. Jak co roku zrealizujemy program kulturalny, który chcielibyśmy znacząco wzbogacić. Zorganizujemy też konferencję, będąca pokłosiem badań nad rozwojem stosunków polsko-czeskich w Euroregionie Glacensis. Chcielibyśmy jeszcze bardziej uaktywnić młodzież. Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że młodzież polska i czeska porozumiewa się po angielsku, gdyż nie rozumieją się w swoich językach. Konieczne jest organizowanie przynajmniej kilkudniowych spotkań, co umożliwiłby jakiś fundusz na wymianę młodzieżową, np. wzór polsko-niemieckiej wymiany młodzieży.

- Czy jest coś co chciałabyś zmienić w dzisiejszej polityce – lokalnej i ogólnopolskiej?
A jak postrzegasz zmiany w Twoim najbliższym otoczeniu – Nowej Rudzie, Ludwikowicach?
- Na tym polu widzę potrzebę wielu zmian. Konieczne jest zdynamizowanie działań wszystkich szczebli władzy na rzecz zmniejszenia bezrobocia, szczególnie ludzi młodych, położenie tamy dalszemu zadłużaniu się samorządów, szczególnie braniu kredytów na tzw. przejedzenie, większej troski o dzieci i młodzież, pomocy rodzinom wielodzietnym, zagubionym i w trudnej sytuacji materialnej. Pracownicy opieki społecznej zamiast ciągle wypełniać papiery, powinni mieć więcej czasu na kontakt z podopiecznymi, udzielanie im wsparcia nie tylko finansowego.
Trzeba też organizować działania samopomocowe w społecznościach lokalnych. Należy też lepiej traktować tych, którzy przychodzą do władz z pomysłami. Są oni często traktowani jako ci, którzy chcą wyciągnąć pieniądze od samorządu i odprawiani z kwitkiem. Sama tego doświadczyłam kilkakrotnie. Kiedy wystąpiłam do Zarządu miasta z propozycją zorganizowania obchodów 500-lecia gónictwa noworudzkiego, na które pozyskałam blisko 50 tys. zł, usłyszałam z ust wiceburmistrza, że chcę wyciągnąć od miasta pieniądze. Ludzie się zniechęcają i uważają, że i tak nic nie zrobią.
Jeżeli chodzi o politykę krajową, to jest tu jeszcze więcej do zmienienia. Państwo powinno zapobiegać nieodpowiedzialnemu zadłużaniu się samorządów lokalnych. Trzeba radykalnie uzdrowić służbę zdrowia, przywrócić dawne programy nauczania języka polskiego i historii nastawione na kształcenie patriotyzmu i cech obywatelskich. Konieczne są działania, które zapobiegną masowemu opuszczaniu Polski przez młodzież, umożliwiając jej powrót do kraju. Nasze państwo jest bardzo chore i wymaga terapii wstrząsowej, a ja czuję się coraz bardziej bezsilna wobec tego, co się dzieje. Wiele ludzi rezygnuje z jakichkolwiek działań, mówiąc, że i tak się nic nie zrobi.
Jeżeli chodzi o Nową Rudę czy Ludwikowice, to nie widzę tu zmian na lepsze. Piękny rynek czy droga z chodnikami, po których nikt nie chodzi, nie rozwiążą problemu ubożenia społeczeństwa, braku pracy wielu osób, skutków likwidacji gimnazjum.

- A może będziesz startować w wyborach? Zawsze byłaś aktywna politycznie – byłaś posłanką, przewodnicząca Rady Gminy Nowa Ruda. Może czas włączyć się znów w tego rodzaju pracę, by zrealizować to, co jest niezbędne według Ciebie?
- Z obowiązku obywatelskiego pewnie wezmę udział w najbliższych wyborach samorządowych i oddam się do dyspozycji wyborcom. Jednak swoje szanse oceniam jako nikłe. Jak pokazują ostatnie doświadczenia ludzie nie głosują na tych, którzy kierują się dobrem wspólnym i myślą perspektywicznie. Najczęściej oddają głos na tych, którzy załatwili im jakiś osobisty interes, np. wybudowali chodnik pod domem. Wiele wartościowych i uczciwych ludzi tylko z tego względu nawet nie próbuje kandydować. Osobiście uważam, że nie stać nas na budowę za pożyczone pieniądze luksusowych pływalni czy stadionów, które potem trudno utrzymać. W ostatnich wyborach przestrzegałam przed nierozsądną praktyką zadłużania gminy, gdyż doprowadzi to do podwyższenia czynszów i opłat lokalnych. Ludzie mają pretensje o pod-wyżki czynszów i opłat za śmieci do władz, które sami wybrali.
To co zmieniłabym w samorządach, to odebranie nieograniczonej władzy wójtom, burmistrzom, prezydentom i przywrócenie zarządów, tam gdzie zostały zlikwidowane, z którymi bardziej musieliby się liczyć. Zlikwidowałabym również wysokie diety dla radnych, którzy powinni otrzymywać tylko zwrot kosztów podróży. Likwidacja diet na pewno ograniczyłaby ilość kandydatów do rad i wyeliminowała tych wszystkich, którzy idą po to, by dorobić sobie do renty czy pensji. Dałoby to większe szanse tym, którzy chcą pracować dla dobra wspólnego. Dla mnie niezbędne jest także większe zaangażowanie samorządów na rzecz przygotowywania zachęt dla inwestorów, pomocy ludziom, szczególnie młodym w tworzeniu warunków do zakładania firm rodzinnych.

- Na zakończenie chciałabym zadać Ci pytanie, które często pojawiało się w naszej gazecie w dodatku kulturalnym „Przegląd Kulturalny”. Jak powinna rozwijać się kultura? Czym jest kultura dla Ciebie?
- Kultura jest niezwykle ważną dziedziną życia. kształtuje człowieczeństwo. Już samo pochodzenie nazwy od słowa kult czyli religii, to potwierdza.
Z wielkim niepokojem obserwuję upadek kultury lokalnej, szczególnie tej przez duże K, którą zabijają procesy globalizacji, macdonalizacji, promowanie imprez masowych przez samorządy. Zmniejszane są z każdym rokiem środki na kulturę wysoką. Tymczasem imprezy masowe prowadzą do jałowego aktywizmu i pustki egzystencjonalnej. W wielu miejscowościach zamyka się szkoły i biblioteki, które były tam jedynymi instytucjami kultury. Na Ziemi Kłodzkiej, gdzie żyjemy powstawały przez całe wieki wspaniałe dzieła kultury materialnej i duchowej. Naszym obowiązkiem jest je ochronić i przekazać następnym pokoleniom, ale też powinniśmy tworzyć nowe, by w dalszym ciągu była ona krainą duchowego bogactwa i niepowtarzalnego dziedzictwa kulturowego. Powinniśmy tworzyć grupy nacisku na politykę samorządów, ale także państwa, by dzieła kultury wysokiej dostępne były dla jak najszerszych grup społecznych. Musimy sprzeciwiać się urynkowianiu kultury oraz wprowadzaniu i promowaniu przez nią zła i antywartości, co obserwujemy w ostatnich latach. Dlatego Fundacja Odnowy Ziemi Noworudzkiej organizuje projekty o charakterze kulturalnym, szczególnie z myślą o młodzieży takie jak: „Akademia Regionalna”, „Akademia Dziedzictwa i Tradycji”, „Młodzi z kulturą”. Próbujemy kształcić wolontariuszy kultury, którym będziemy mogli przekazać nasze dziedzictwo.
Trzeba odbudować kulturę lokalną poprzez działania samorzadów, tworzenie organizacji pozarządowych, które przejmą rolę likwidowanych instytucji. Dlatego od 25 lat organizujemy wraz z samorządami i organizacjami pozarządowymi Polsko-Czeskie Dni Kultury Chrześcijańskiej, w których proponujemy uczestnictwo w tzw. wysokiej kulturze, proponując także korzystanie z o wiele większego w tej dziedzinie dorobku naszego sąsiada - Czechów.
- Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w realizacji tak wartościowych przedsięwzięć.

Wydania: