Rozmowa z Anną Nowak - dyrektorką biblioteki w Szczytnej

Autor: 
Krystyna Oniszczuk-Awiżeń
nowak-ania.jpg

- Na wstępie: gratulujemy wyróżnienia z okazji 35-lecia pracy. To miło, gdy wykonuje się pracę, którą się lubi i jeszcze do tego jest ona doceniana. Mam wrażenie, że tak właśnie jest?!
- Dziękuję. Tak, to prawda, ostatnio często słyszę słowa uznania dla pracy Biblioteki. Jest to miłe i motywujące do dalszego wysiłku.

- W swoim życiu zawodowym byłaś związana tylko i wyłącznie z pracą w bibliotece?
- Właściwie to tak. Przed rozpoczęciem pracy w Bibliotece w Szczytnej pracowałam krótko w domu wczasowym, ale i w nim również prowadziłam biblioteczkę.

- Byłaś organizatorką i gospodarzem kilku okrągłych jubileuszy biblioteki szczytniańskiej. Może przypomnij pokrótce historię tej placówki.
- Otwarcie naszej Biblioteki nastąpiło16 stycznia 1949 r. Była ona powołana jako biblioteka terenowa Powiatowej Biblioteki Publicznej w Kłodzku. Początkowo mieściła się na parterze budynku przy ul.Wolności 16. Przeprowadzała się wielokrotnie (m.in.budynek Urzędu Miasta, MOK-u, przy ul.Słonecznej, Szpitalnej). W ciągu ostatnich 35 lat 6 razy zmieniała adres. W latach 50. i 60. jako nieliczna miała czytelnię, która spełniała też rolę świetlicy. Wyposażono ją później w radioadapter, telewizor, magnetofon. Przez następne lata przechodziła zmiany organizacyjne (połączenie i rozłączenie z Ośrodkiem Kultury), rozwijała działania edukacyjne, poszerzała ofertę kulturalną.
Historia Biblioteki to też ludzie, którzy ją organizowali i prowadzili. Nie zawsze było to łatwe.

- Jak postrzegasz zmiany, które zaszły w ciągu tych 35 lat w sferze pracy zawodowej? Kontakty z czytelnikami, pozyskiwanie książek – pod tym względem chyba dużo się zmieniło?
- Bardzo dużo zmieniło się. Kiedy rozpoczynałam pracę w Bibliotece nie trzeba było zabiegać o fundusze na zakup książek czy czasopism. Pieniądze na to były. Często też zdarzało się, że w grudniu otrzymywałam dodatkowe środki i musiałam je wydać do końca roku. Niestety, rynek wydawniczy był mało ciekawy. Jeżeli pojawiała się jakaś ciekawa powieść, to zamawiałam ją w kilku egzemplarzach. Czytelników było również dużo więcej. Nasza praca była bardziej skupiona na doborze księgozbioru, na wyszukaniu książek. Uczniowie korzystali ze słowników, encyklopedii; poszukiwali informacji i w tym trzeba było im pomóc. Dzisiaj czytelnia została zamieniona w miejsce spotkań i zabaw, encyklopedie pokrywa kurz, a młodzież korzysta z Internetu.

- Biblioteka w Szczytnej – pełni też funkcję drugiego ośrodka kultury. Do jakich odbiorców kierujecie swoją działalność?
- Tak, nasza Biblioteka jest instytucją kultury i oprócz czytelniczej, prowadzi działalność edukacyjną, kulturalną itd. Staramy się, aby każdy chętny znalazł coś dla siebie. Rozwijamy te działania, które mają odbiorców. Słuchamy naszych użytkowników, ich sugestii i próśb i staramy się wprowadzać działania prawie „na zamówienie”. Oczywiście, nie wszystkie propozycje mogą być zrealizowane, ale staramy się.

- Wasza oferta nie jest związana wyłącznie z czytelnictwem, książką – skąd czerpiesz takie pomysły i dlaczego je wprowadzasz w czyn.
- W 2011 r. przystąpiliśmy do Programu Rozwoju Bibliotek. Przez pierwszy rok wszystkie szkoliłyśmy się, później przeprowadzałyśmy diagnozę potrzeb i stworzyłyśmy Plan Rozwoju Biblioteki. Nawiązaliśmy kontakt z wieloma stwowarzyszeniami i fundacjami, dzięki którym zaczęliśmy realizować nasz Plan. Nie wszystkie działania są czytelnicze, ale zawsze wsparciem jest książka. Np. mamy wyodrębnioną biblioteczkę, która powstała w ramach Strefy Młodego Rodzica, dla chodzących z kijkami zakupiłyśmy odpowiednie poradniki, dla osób biorących udział w „Spotkaniach robótkowych”, również mamy książki „hobbystyczne” itp. Staramy się, aby oferta Biblioteki nie była wymyślona, ale była odpowiedzią na potrzeby naszych mieszkańców.

- W Bibliotece jest sporo stanowisk komputerowych. Kto z nich korzysta?
- Coraz więcej komputerów pojawia się w gospodarstwach domowych i przez to coraz mniej jest korzystających u nas. Najczęściej są to osoby słabo radzące sobie z internetem. U nas dostają też pomoc (wysłanie e-maila, napisanie CV itp.). 3 komputery przeznaczone są do tworzenia katalogu książek. Mam nadzieję, że już niedługo rozpoczniemy automatyczny rejestr wypożyczeń i czytelników.

- Czy elektroniczna forma czytelnictwa zdominuje rynek wydawniczy? Nie jest Ci żal, że ebooki zastąpią szeleszczące i pachnące książki?
- Nie, nie jest mi żal, bo sądzę, że książka papierowa obroni się. Pamiętam, kiedy w nasze życie wkraczała telewizja, też mówiono o zmierzchu książek. Sądzę, że zawsze znajdzie się grupa czytelników, która chętnie sięgnie po tradycyjną książkę. A poza tym czy ważne jest jaką formę ma książka? Waże jest, aby czytać.

- Kilka lat temu udało Wam się zebrać i wydać wspomnienia najstarszych mieszkańców Gminy. Czy będzie jakaś kontynuacja tej bardzo wartościowej akcji?
- Czas szybko leci – to już 4 lata minęło od wydania „Dziadkowych opowieści”. Żałuję, ale na razie nie będziemy tego kontynuować. Wtedy mieliśmy dofinansowanie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jeżeli uda nam się otrzymać na ten cel dodatkowe środki, to
z pewnością wrócimy do tego tematu. Cały czas zbieramy stare zdjęcia, dokumenty, wspomnienia i archiwizujemy je. Można z nich korzystać na miejscu lub ze strony Ośrodka KARTA http://szczytna.archiwa.org. Posiadamy też sporo różnych kronik. Przy okazji jeszcze raz zwracam się do wszystkich, którzy posiadają w swoich domowych zbiorach ciekawe fotografie, dokumenty o udostępnienie ich Bibliotece. Po zeskanowaniu wszystkie materiały oddajemy właścicielom.

- Temat związany z historią, z tym, że bardziej odległą, pojawił się ostatnio również w formie wystawy, przygotowanej w siedzibie Bractwa Rycerskiego. Co na niej zaprezentowaliście?
- Jest to wystawa pt. „Śladami Johna Q. Adamsa po Dolnym Śląsku” poświęcona podróżom po Śląsku i Ziemi Kłodzkiej Johna Q. Adamsa, 6. prezydenta USA, który w roku 1800 zwiedził Dolny Śląsk. Swoje wrażenia z wędrówek opisał w listach do brata, wydanych później jako „Listy o Śląsku”. Wystawa została wypożyczona z Dolnośląskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu.

- Jako długoletnia mieszkanka Szczytnej, jesteś też świadkiem jej przemian. Krajobraz jest tu niezmiennie piękny. Kiedyś zdecydowano się nawet na budowę pałacu i zamku. Niewiele miast może poszczycić się aż dwoma takimi obiektami. Jak postrzegasz swoją miejscowość?
- Lubię Szczytną i nie wyobrażam sobie, że mogłabym mieszkać gdzieś indziej. W ostatnich latach bardzo się zmieniła, wypiękniała. Jej atutami są położenie i zasoby materialne (jak wspomniane obiekty) i sądzę, że z czasem inwestorzy zauważą to i zaczną tu przybywać.

- A co chciałabyś w sferze kultury zmienić?
- Naszej lokalnej? W tej chwili tylko jedno – wybudować nowe lokum dla Biblioteki. Takie z salą spotkań, działem dla dzieci wyposażonym w zabawki i nowe książki, ze stolikami i fotelami między regałami, aby móc poczytać, z katalogiem i wypożyczaniem automatycznym.... ale rozmarzyłam się.
A ogólnie – finansowanie kultury. Ale to temat bardzo szeroki i chyba nie ma na to czasu w tej chwili.

- 35 lat pracy, a w życiu prywatnym? Czy masz jakieś inne zainteresowania poza książką?
- Książka towarzyszy mi nieustannie. Dla czytelnika nastały dobre czasy, bo rynek wydawniczy jest coraz ciekawszy. Gorzej z cenami książek, ale od czego są biblioteki? Poza tym wolny czas wypełniam robótkami ręcznymi (wszelakimi). Mam też pokaźny (ok.1300 szt.) zbiór pluszowych misiów, który wymaga opieki.

- I na zakończenie chciałabym Cię poprosić o Twoją definicję kultury.
- Pamiętam, że kiedyś zabierałam głos w dodatku kulturalnym GP na ten temat. Jest to tak szerokie pojęcie, że praktycznie nie do określenia. Mogę na to pytanie odpowiedzieć jedynie na zasadzie skojarzenia: kultura – zachowanie. Dla mnie miernikiem kultury jest to, jak się zachowujemy; na ulicy, w kinie, w pracy, w bibliotece...

- Dziękuję za rozmowę.

Wydania: