Kultura w Kłodzku

Autor: 
Janusz Laska
laska1.jpg
laska2.jpg

W latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku Kłodzko było bardzo ważnym ośrodkiem kulturalnym na mapie Polski. To w naszym mieście odbywały się unikalne w skali kraju i Europy działania kulturalne, które przyciągały najwybitniejsze postaci ze świata literatury, malarstwa, grafiki, rzeźbiarstwa, teatru, filmu, muzyki, fotografiki, sztuk nowoczesnych, etc. Wielkie nazwiska i wydarzenia przyciągały z kolei media oraz tysiące ludzi zainteresowanych kulturą i sztuką. Turystyka kulturalna była ważnym elementem kłodzkiej gospodarki.
Jak wiemy, środowisko kulturalne Kłodzka w ciągu ostatnich lat zostało bardzo mocno nadwątlone, rozproszone, a w niektórych dziedzinach wręcz zdegradowane. Wiele przedsięwzięć kulturalnych przestało się w Kłodzku odbywać albo przeniosło się do innych miejscowości. Wymienię te najważniejsze:
Kłodzki Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej – nie istnieje,
Międzynarodowy Festiwal Teatralny Zderzenie – nie istnieje,
Festiwal Małe Zderzenia Teatralne – nie istnieje,
Międzynarodowy Festiwal Kameralistyka Młodych – nie istnieje,
Centrum Edukacji Kulturalnej – nie istnieje,
Biuro Wystaw Artystycznych – nie istnieje,
Festiwal Nowej Sztuki „Labirynt” – przeniesiony do Słubic,
Międzynarodowy Festiwal „Gitariada” – przeniesiony do innych miejscowości,
Kłodzki Klub Fotograficzny – przeniesiony do Polanicy Zdroju,
Kłodzki Klub Literacki – szczątkowa działalność,
zewnętrzna aktywność kłodzkiej Szkoły Muzycznej – szczątkowa działalność,
Salony Sztuki Profesjonalnej i Nieprofesjonalnej – nie są organizowane,
spotkania w ramach Asylum Glacense – nie są organizowane,
klasy teatralne, filmowe, plastyczne, muzyczne w kłodzkich liceach – nie istnieją,
Teatr KO-KU – już nie pamiętam, kiedy miał ostatnią premierę.
Wiele osobowości ze świata kultury zostało w ciągu ostatnich lat zmarginalizowanych i „odstawionych na bocznicę”, że wymienię tylko kilka nazwisk: Andrzej Chorosiński, Jerzy Olek, Bogusław Michnik, Marian Półtoranos, Maria Dzierżyńska, Marek Mazurkiewicz, Witold Kozakowski, Ewa Piórkowska, Krystyna Rudysz, Lucyna Świst, itd.
Na szczęście od czasu do czasu możemy usłyszeć koncert kłodzkiego chóru Concerto Glacensis, pójść na spotkanie autorskie zorganizowane przez kłodzką bibliotekę, uczestniczyć w wernisażu nowej wystawy w Muzeum Ziemi Kłodzkiej oraz obejrzeć spektakl teatralny w ramach projektu „Teatr w Kłodzku”.
Oczywiście życie nie lubi pustki, w związku z czym powstało kilkanaście nowych „oddolnych” inicjatyw kulturalnych – cztery wydają się najbardziej obiecujące: Centrum Kultury Chrześcijańskiej w Kłodzku, Dolnośląski Festiwal Muzyczny, Klub Otwartej Kultury oraz Teatr Rapsodia. Miejmy nadzieję, że będą powstawać kolejne...
I co z tego?
Co z tego, że tak wiele świetnych i ważnych inicjatyw artystycznych znikło z kulturalnej mapy Kłodzka? Co z tego, że tak wielu wybitnych twórców przeniosło swoją artystyczną aktywność w inne miejsca? Co z tego, że Kłodzko przestało być regionalnym centrum kultury? Co z tego, że w Nowej Rudzie, Lądku Zdroju, Polanicy Zdroju, Dusznikach Zdroju, Kudowie Zdroju, Bystrzycy Kłodzkiej w przestrzeni kultury dzieją się sprawy ważniejsze, niż w stolicy regionu? Co z tego, że pieniędzy na kulturę (???) w budżecie miasta przeznaczono w 2014 roku trzy razy więcej niż w 2000 roku? Co z tego, że co chwilę mamy jakiś festyn lub promocję? Co z tego, że już nie bardzo odróżniamy, co jest działaniem kulturalnym, a co propagandowym, reklamowym lub politycznym? Co z tego, że z Kłodzka w ciągu ostatnich 15 lat wyjechało ponad 3 tys. osób? Co z tego, że działalność gospodarcza na kłodzkiej starówce umiera? Co z tego, że turyści przyjeżdżają do Kłodzka coraz rzadziej i głównie po to, by zobaczyć pruską twierdzę i most św. Jana Nepomucena? Co z tego, że w ogólnokrajowych i międzynarodowych mediach o Kłodzku mówi się rzadko i niekoniecznie w pozytywnym kontekście?
Chciałbym wierzyć, że kryzys kłodzkiej kultury nie ma wpływu na ogólną kondycję miasta i ludzi w nim mieszkających. Chciałbym wierzyć
w to, że nie ma związku między kryzysem kłodzkiej kultury a kryzysem gospodarczym miasta.Chciałbym wierzyć w to, że nie ma związku między kryzysem kłodzkiej kultury a masową emigracją młodych kłodzczan. Chciałbym wierzyć w to, że pieniądze przeznaczane z budżetu na kulturę, nie będą marnowane na „etaty dla kolesiów”, pijackie festyny oraz propagandowo-polityczne sztuczki i przedsięwzięcia. Chciałbym wierzyć w to, że animacją życia kulturalnego miasta zajmą się fachowcy. Chciałbym wierzyć w to, że ostatnie „chude lata w kulturze” to etap przejściowy, który jest już za nami, a teraz czekają nas już tylko „lata tłuste”. Oby...

Wydania: