Felietony młodych

Autor: 
Julia Majdańska i Paulina Kołodziejczyk

*Tekst z emotikonami, jak seks po viagrze
Szczerze mówiąc, nikogo nie zdziwi teraz widok maleńkich sześcioletnich dłoni przesuwających się po ekranie tabletu szybciej niż finalistów konkursu chopinowskiego. Wydaje mi się, że nawet nasze babcie powoli oswajają się z tym widokiem. Na co dzień starzy
i młodzi, mężczyźni i kobiety, wszyscy po kolei korzystamy z powszechnie dostępnych wygód. Internetowe źródła podają, że Polacy wysyłają rocznie 52 miliardy smsów. Dodajmy do tego aplikacje typu messenger, whatsApp, twitter i skype (na którym, również wbrew pozorom możemy czatować ze znajomymi). Internetowy boom już nadszedł, większość z nas już się przyzwyczaiła do powolnego znikania polskiej mowy. Najzwyczajniej w świecie szybciej można napisać „idc” (I don’t care, czyli nie obchodzi mnie to), „idk” (I don’t know - nie wiem) lub „tb”(throwback - powrót do przeszłości, najczęściej używane do podpisania zdjęcia na Instragramie, które zrobiliśmy dużo wcześniej). W młodzieżowym slangu chyba wszyscy rozpracowali te kilka podstawowych zwrotów, którymi sobie nawzajem odpisujemy. Prawdziwym szokiem dla nastolatka (ogólnie uważanego za osobę będącą na bieżąco z każdą nowinką techniczną) jest to, gdy nasi rodzice przechodzą na młodzieżowy sposób wyrażania emocji. Na początku jest to dość komiczny proces rozpracowywania każdego przycisku, ale z biegiem czasu nawet nasi rodzice płynnie posługują się komunikatorami wszelkiego typu. A jeszcze emotikony! Emotikony - najprościej mówiąc pismo obrazkowe, buźki, serduszka, motywy na każdą okazję. Pismo obrazkowe? Czyli wracamy do ery kamienia łupanego, kiedy ludzie używali obrazów do wymieniania się informacjami. Zamiast pisać pełnymi zdaniami wysyłamy np. kwiatka, słoneczko, balon lub tort urodzinowy. Mało kto zadaje sobie więcej trudu. Ubarwiamy nimi nasze wypowiedzi online tak, żeby odbiorca mógł utożsamić się z naszym nastrojem, humorem, sposobem interpretacji wiadomości. Czy dwie korespondujące ze sobą przez Internet osoby będą w stanie w taki sam sposób wyrażać emocje przy spotkaniu w cztery oczy? Idąc tą drogą, na skróty, porównałam porządny tekst z samymi tylko emotkami do seksu po viagrze. Jedno i drugie niby emocjonujące, ale czy prawdziwe?
Julia Majdańska

*Kontynent Mmn
Każdy z nas ma świadomość, że mieszka na konkretnym kontynencie - Ameryce, Europie, Azji, Afryce. Jesteśmy prawnymi obywatelami. Zapisanymi, zameldowanymi, posiadającymi prawa i dokumenty. Ilu z nas świadomie wie, że żyje również na zupełnie innym kontynencie, gdzie to, co wyliczyłam nie ma takiego formalnego wymiaru. Każda i każdy z nas tam był, niektórzy chwilowo, przelotnie, niektórzy z dłuższą wizytą, a jeszcze inni przebywają tam bez przerwy. Mają kartę stałego pobytu. Osoby, które już rozpoznały kontynent, o którym mówię, też nie do końca orientują się, gdzie jest on położony topograficznie. No bo to, że w kieszeni czy torbie, to wiadomo. Mmn to jego robocza, nierozszyfrowana (na razie) nazwa. Mogę się pochwalić, że odrobinę rozwikłałam przebieg jego granic. Sięgają one tam, gdzie jest zasięg lub działa wi-fi, bo tylko wtedy możemy na nim zamieszkać i swobodnie się poruszać. Moje początki, pierwsze doświadczenia mieszkanki i obywatelki kontynentu Mmn nastąpiły wtedy, gdy mój pierwszy Sony-Erickcośtam pozwalał na pierwsze eksploracje. Przełomowym momentem było zyskanie smartfona! Obywatelstwa kontynentu, VIP obywatelskości. Wtedy kontynent wydał się jeszcze większy, potężniejszy. Miałam duży dom, który znajdował się na ogromnym osiedlu. W nim zaś mnóstwo okien, a z każdego z nich roztaczał się widok i na konkretną osobę, i na konkretną sprawę, czy miejsce. Nic tylko wędrować po takim kontynencie. Często się tam zamykałam, przechodząc (przeskakując) między oknami. I tak pozostało. Nie chce mi się stamtąd wychodzić, a tobie?
Paulina Kołodziejczyk

Wydania: