Góry Literatury. Karol Modzelewski
Mamy, dzięki uprzejmości „Gazety Prowincjonalnej”, możliwość krótkiego omówienia ważnej książki profesora, czyli jego autobiografii „Zajeździmy kobyłę historii”. Z paru powodów ważnej. Pierwszy, zasadniczy. Skomplikowane dzieje życia autora, te dzieje zarówno zewnętrzne, ogólne, ale też te bardziej intymne, wewnętrzne, stanowią spójną, dynamiczną całość. Znakomicie, ze smakiem opowiadaną. Z ogromną kulturą słowa, obrazu i emocji. Wielka przyjemność czytania. Drugi powód. Profesor Karol Modzelewski to człowiek o ogromnym poczuciu mądrze pojętej obywatelskości. Do pozazdroszczenia i naśladowania w praktyce. Należałoby również rzec, że to taka osobowość, w której, ze względu na ogromną, mądrą empatię, każda niesprawiedliwość wywołuje natychmiastowy przymus angażowania się w sprawy społeczne, polityczne, ba, ideologiczne. Udowadnia to interesująco w wielu fragmentach książki. Kiedy tylko coś wymaga ingerencji, naprawy, modyfikacji, otwartego wypowiedzenia odmiennego zdania Karol Modzelewski odważnie - bo często to prawdziwa odwaga - zabiera głos, proponuje, np. w liście otwartym, rozwiązanie. Odwaga zawsze, wiadomo, ma swoją cenę. Dzisiaj to jakiś rodzaj odsunięcia, krytykowania itp., w czasie trwania polskiej odmiany komuny to było więzienie. Ponad osiem lat przesiedział w nich profesor Modzelewski, płacąc srogo za odwagę otwartej aktywności. Odtwarzane w kolejnych częściach dzieje życia w komunie właśnie i początkach tzw. demokracji mają przez cały czas to najistotniejsze wyjaśnienie, dzięki któremu czytelnikowi łatwiej podąża się za lekturą. Jakie to wyznanie? Karol Modzelewski mówi prosto o korzeniach, fundamentach swojego myślenia o świecie. Wskazuje na dwa źródła. Pierwsze to szlachecka tradycja tych romantyków-rewolucjonistów, którzy rozwijając etos powstańczy włączali do niego próby upodmiotowienia mieszkańców wsi polskiej w sferze wspólnej walki zbrojnej. Obok tego nurtu drugi, odmienny, czyli sięganie po tradycje polskiego socjalizmu, który podejmował zadania uspołeczniania robotników, uświadamiania, ale też włączania ich do „roboty rewolucyjnej”. Uważny czytelnik przyjmie tę sugestię podwójnego pochodzenia sposobu myślenia autora, ale doda, po lekturze, kilka własnych uzupełnień. Z tym najważniejszym dodatkiem – Karol Modzelewski to człowiek ogromnego honoru, konsekwentnej obrony innych i siebie przed każdą odmianą fałszu i niesprawiedliwości.
Podstawy ideologiczne mocne, do tego wyraziste cechy osobowości, wybitny intelekt i oto mamy przed sobą zarówno oryginalne dzieje życia, jak i to, że są one znakomicie opowiedziane.
Zakończę jak autor: szęść Wam Boże! W czytaniu.
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca. Wydawnictwo “Iskry”, Warszawa 2013.