Szopka dla drugiego sortu

Autor: 
J. Skrobot

Odezwały się baranki, co w szopie mieszkały,
żując trawę, pośród mee-ków, mordami ruszały.
Pierwsza gwiazdka już na niebie, pasterze pospali,
Może by tak pucz w stodółce…– cichutko szeptali.

Baran stary, co miał posłuch, przy korycie meczał:
Pucz, koledzy, ino cichcem – jakoś tak zaskrzeczał
- żeby na nas dziś nie było. Wół szepnął na ucho -
na pasterzy wszystko zwalim – zabełkotał sucho.

Podchwyciły to bydlątka, co u żłobu stały -
pucz zrobimy w naszej szopie i to pucz niemały,
wpierw zgromadzeń zakaz trzeba wydać… dla pastuchów,
by rebelii nie czynili i nie mieli ruchów.

Potem się za mordy weźmie pismaków pospołu,
by nie pchały się za bardzo do pańskiego stołu.
Tu owieczka, co w cichości do tej pory stała,
gryząc sianko, pis-k wydała ….no bo była mała.

Narodowe media dopuścimy wszak,
niech podają wiadomości tak jak drzewiej, wspak,
a blondaska w trybunały… niechaj wdzieje togę -
wół rzekł skromnie i zabuczał – niby że na trwogę.

Gwiazda pierwsza, gwiazda druga już na niebie świeci,
a tu w szopie się nie rodzą bydląt nowe dzieci.
500 garstek sianka damy – ozwały się owce -
niech się dzieci bydłu rodzą, choćby na manowce.

Tutaj koza się wtrąciła, niby od niechcenia -
Przecież mamy jeszcze więcej w szopie do zrobienia,
edukacji narodowej dajmy nową formę,
ja tu błyskawicznie zrobię w oświacie reformę.

W gospodarstwie też by trzeba ….pogrzebać niewiele
i wodopój uruchomić w Toruniu, w kościele,
nowe szopy pobudować dla pastuszków grona,
a dla wojów naszych trzeba kupić, kupić choćby drona.

Kura nagle zagdakała – koguta nam potrza
i niech wolna od roboty każda jest sobota!
Tutaj dziobem pomerdała w ściółce pod nogami -
popieprzyłam te soboty chyba z niedzielami.

Wszystko jedno – ryczy krowa, prężąc swe muskuły -
trzeba czynić solidarnie i budować mury…
Tu obudził się pastuszek, krzyknął z grubej rury -
Wstańcie bracia, bo nad szopą widzę czarne chmury!

Wstawać bracia, Bóg się rodzi oraz moc truchleje,
ogień krzepnie, tylko w oczach….. szopa mi ciemnieje,
bracia mili, złość okrutna szopę prześladuje,
trzody kwiczą, wieść to smutna, ktoś tutaj spiskuje.

Roześmiała się dziecina, co na świat zechciała,
rączki małe swe podniosła, no bo była mała,
i ucichły swary w szopie….. bydełko zasnęło,
i na niebie tuż nad szopą cosik tam błysnęło.

Morał z szopki się należy, żeby było składnie:
„Nie śpij bracie, gdy czas nie spać, gdy w szopie nieładnie.”
A na koniec owej szopki drugi morał będzie:
„Wpuścisz trzodę na podwórko, to narobi wszędzie.”

Wydania: