Presja

Autor: 
Dominika Muszyńska

Może się wydawać, że studenci powinni być odporni na presję jaką wywołuje środowisko. Są przecież młodzi, zdrowi. Ale to nie wszystko. Pod ścianą nie liczy się siła, liczą się argumenty, czyli rzeczy, które masz. Bo w większym mieście rzadko jest czas, by poznać kogoś na tyle, by z nim porozmawiać. Zazwyczaj wymieniasz tylko zdania i patrzysz na to, co ma, na to co publikuje na fejsie. Bo przecież po wymianie kilku słów jesteście już kumplami.
Takiego kumpla z fejsa łatwo jest stracić. Wkracza tu nie taka całkiem naturalna - selekcja. Tworzą się swego rodzaju kasty. Jeśli do niej nie pasujesz, odpadasz. Ta najlepsza, to osoby pracujące (wiadomo, że chcą się rozwijać), ćwiczące (dbają o swoje ciało w najmodniejszy dziś sposób), jedzące w alternatywnych miejscach (bo są otwarte i chcą poznawać nowe smaki), pijące kawę (najlepiej z kartonowego kubeczka, bo przecież oznacza to, że są w biegu, że mają cały kalendarz wypełniony po brzegi), robiące zdjęcia z weekendowych podróży, najlepiej zza granicy bądź z miejsc wyjątkowych (podróżnicy zawsze byli w cenie). Wszystko oczywiście trzeba dokumentować w relacjach na snapie, na instagramie, od czasu do czasu napomknąć coś na facebooku. Wtedy zostajesz. Kasta Cię chce. Jesteś taki, jak oni. Być może też taka jestem? Ludzie ci zazwyczaj nie widzą świata z innej strony. Przecież wszyscy mają iPhona, więc normalnym jest, że i ja muszę go mieć. Przecież wszyscy tak żyją, to i ja muszę. Przecież wszyscy…
I tu właśnie jest ta ściana, przed którą często padamy. Nierzadko sami nie jesteśmy już w stanie tego wytrzymać, czasami ktoś nas jeszcze dobije. Presja posiadania i robienia tak jak “wszyscy” w większych miastach jest ogromna. W Kłodzku mogę wyjść na miasto w starej kurtce, we Wrocławiu niby też, ale ten wzrok “wszystkich” – a mówi się o tej całej anonimowości… Na uczelni, w pracy, na siłowni, w kawiarni, w której jesteśmy każdego ranka – nie jesteśmy anonimowi i chcemy wpasować się w ramy, które na nas narzucono. A może w ramy, które sami na siebie narzucamy? I do tego ciągle powtarzamy - jesteśmy pod presją. Czym ona tak naprawdę jest? Może wystarczy na moment usiąść i zastanowić się nad tym, kim jesteśmy i kim chcemy być? Może ta wielkomiejska masa może nas z siebie wyprzeć, ale poradzimy sobie poza nią? A może takie funkcjonowanie jest po prostu łatwiejsze? Bo przecież łatwiej mieć problemy, takie jak “wszyscy”. Bo zawsze ktoś pomoże. Albo nie pomoże.

Wydania: