Suplementy czeskie

Autor: 
Mietek Kowalcze

Odcinek VI
Zgodnie z zapowiedzią zaglądamy w dzisiejszych „Suplementach” do rozmów Karela Čapka z pierwszym prezydentem Czechosłowacji. Będzie to jednak T. G. Masaryk tylko z jednej strony. Tej przydatnej do najprostszego przyłożenia do naszego tu i teraz. Tak należałoby odczytać intencje tego odcinka. O co wnoszę do PT Czytelniczek i Czytelników. Tych „przyłożeń” w tej obszernej i ważnej książce znajdujemy sporo. Oj, sporo. Wyliczmy kilka. Najpierw to, co Czesi wymietli z życia publicznego wyjątkowo dokładnie, czyli wzajemne wpływy religii i polityki. Masaryk docenia pozytywne zależności obu sfer, ale przyjmuje w praktyce nie tyle tak wyraziste dzisiejsze rozdzielenie, ale dobry dystans. Autorowi cyklu dane było to, że napatrzył się wiele razy, jak w naszej, polskiej codzienności realizuje się owo rozdzielenie/zbliżenie. Asekuracyjnie nie będzie jednoznacznie się wyrażał, bo cisną się na klawiaturę zbyt twarde słowa, a jedynie doda, że w szybkim tempie narastają straty. Czyje większe? Czy da się je nadrobić, zniwelować? Kolejne wyliczenie tego prostego czytania książki Masaryk/Čapek to dopisek do reformowania edukacji. Jak na to spoglądał pan prezydent sąsiadów? Otóż rozsądnie dodawał taką oczywistość: reforma szkoły, to reforma nauczycieli, w dwóch zasadniczych sferach - społecznego autorytetu i wykształcenia. W naszej zmianie, tej najnowszej, mówi się o tym? Nie słyszałem. Zresztą Masaryk reformowanie edukacji uzasadnia głęboko. Oto opisuje kryzys inteligencji, w tym kryzys szkoły, a w niej kryzys wychowawczy przede wszystkim. Jak się te sprawy mają u nas, jak się miewa tzw. inteligencja? Czy sąsiedzkie diagnozy sprzed lat są jeszcze właściwe?
Jeszcze tylko dwa podpatrzenia. Pierwsze. Profesor T. G. Masaryk był wyśmienitym i wysmakowanym czytelnikiem. Omawia w „Rozmowach” bardzo wiele tekstów, przytacza przekonujące analizy, a naszą uwagę może zwrócić taka myśl: literatura (krajowa) daje mu głównie świadomość narodowych niedoskonałości i słabości. Na ile możemy to zrozumieć i mądrze odnieść do spraw z naszego podwórka pokażą reakcje na pokaz „Pokotu” w Nowej Rudzie w Bystrzycy Kłodzkiej. Sprawdzimy.
Drugie podpatrzenie: prasa (dzisiaj media) mają pozwalać przemawiać faktom, a przy tym mają bezustannie podejmować próby utrzymywania niezależności, a nie stawać się tak czy inaczej koniunkturalnymi karykaturami samych siebie. Ba, autorzy powinni posługiwać się ideami i argumentami, nie sobą. Ot, kolejne marzenie! Bardzo dzisiaj nierealistyczne? Wreszcie na zakończenie tego przekładania wybranych myśli T. G. Masaryka na polskie tu i teraz najtrudniejsze zadanie z jego strony – każda sfera naszych aktywności, działań, naszego bycia obywatelką i obywatelem to kierowanie się zasadami, które można sprowadzić do trzech pojęć – uczciwość, moralność, odpowiedzialność. Zapomniane słowa, zapomniane postawy?
**
Odcinek VII
Znów filmowo. Z dwóch powodów. Pierwszy. Na Berlinale Czesi pokazali swoją produkcję „Masaryk” – opowieść o synu pierwszego prezydenta Republiki, a który to film próbował w stolicy Niemiec przebić się do szerszej dystrybucji. Recenzje zebrał nieszczególne.
Raczej się nie pokaże poza kinami u sąsiadów. Spróbujemy go kiedyś odnaleźć, by odpowiedzieć na pytanie – czy coś inspirującego wnosi do naszego myślenia o ulubionym T. G. Masaryku. Czy taką szansę międzynarodowej dystrybucjij dostanie „Pokot”? Myślę, że tak. Oceńmy to z naszego punktu widzenia. Najpierw z przyczyn błahych rozpowszechnianie się powiedzie. Oto powstało wśród nas (u Czechów słabiej) wokół jego treści, wokół reżyserki, a także autorki książki tyle głośnych opinii, różnej wartości i przekazu, że z ciekawości pójdziemy do kina. Sprawdzić. Część z nas obejrzy film, żeby sprawdzić rzeczywiste przesłania. Czy aby tylko lewackie? Anty... Tutaj spora lista, kiedy czytamy recenzje. Nagradzane filmy obejrzeć należy (to kolejna grupa) - bądź co bądź to Srebrny Niedźwiedź. Nawet mimo lekceważenia nagrody przez tzw. oficjalne czynniki. My, tutaj, obejrzymy dlatego, że przy lekturze książki Olgi Tokarczuk rozpoznawaliśmy i odczytywaliśmy nasze, lokalne tropy, które się teraz zuniwersalizowały jeszcze bardziej. Reżyserka w je-dnej z rozmów pofestiwalowych zauważyła, że najpierw książka, a następnie początek prac nad realizacją filmu (4 lata temu) wskazywały, że artystki popracują nad ważnym, ale jednak niszowym tematem. Co się zmieniło wobec tego? Dwie sfery. Wiele spraw, myśli, idei i postaw nabrało niespodziewanie skrajnie konserwatywnego znaczenia. I do tego prezentowanego wrogo, bez odrobiny tolerancji. Tak więc film, który stawia jasne przesłania, przeciwne wielu utrwalonym zachowaniom i tradycjom, nabiera cech dzieła zaangażowanego w starym stylu, czyli występującego ostro przeciwko, bez możliwości spokojnej dyskusji, debaty, znalezienia wspólnych rozwiązań. Druga sfera to propozycja-marzenie reżyserki, żeby udało się razem (zwolennicy i przeciwnicy) usiąść w kinie i obejrzeć film, zajadając się popcornem? Dobry pomysł na akcję. Fundujmy go sobie wzajemnie przed seansami. Pokaz piątkowy w Nowej Rudzie odkrył kilka rzeczy. To, co zostało napisane powyżej na podstawie sporej dawki przeczytanych recenzji nie sprawdza się. Film ma twarde przesłania, jasno stawia problem, ale czy może zostać potraktowany jako dzieło wyraziście i skrajnie anty-... (tutaj sobie dołóżcie któreś z określeń recenzentek i recenzentów)? Szczerze wątpię.
Jak Czesi, którzy są współproducentami “Pokotu”, oceniają film Agnieszki Holland? Na przykład tak, lapidarnie i celnie: między jeleniami i polityką. Jedno uzupełnienie: wnętrze kościoła, w jednej z ważniejszych scen filmu, to zdjęcia świątyni w Broumovie (a jego pożar to naturalnie fikcja). Dużo wrażeń, wiele pomysłów na własne odniesienia do książki, zestawianie bohaterów filmowych z postaciami i wydarzeniami, które się pamięta, ale też stała świadomość, że ten starannie zrealizowany obraz to dzieło mistrzyń i mistrzów w filmowym fachu. Oto taki przykład: współscenarzystą filmu jest Štepan Hulik, który w „Suplementach” już się pojawiał („Gorejący krzew”, „Pustkowie”), a w odniesieniu do „Pokotu” to kolejny dowód na dobór znakomitej ekipy do zrealizowania wartościowego dzieła.
PS. Sąsiedzi mają w Berlinale jeszcze jeden sukces. Kryształowego Niedźwiedzia (filmy dla młodych widzów) dostała „Piąta łódź” – Czesi są jej współproducentami, a książkę Moniky Kompanikové, na podstawie której film został nakręcony, przetłumaczyła Kateřina Tučková - ulubiona pisarka autora cyklu.

Wydania: