Ogrodzenia. Pomysły

Autor: 
Katarzyna Redmerska

Przyznam Szanownym Czytelnikom, że z ulgą i radością przyjęłam informację o powstającym ogrodzeniu przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Dawno należało przedsięwziąć takie kroki – działanie to nie tylko wpłynie na uspokojenie społeczeństwa (dziennikarze nie będą tak łatwo mogli filmować członków PiS, co ograniczy oglądanie ich fizjonomii w TV), ale również pozbawi co niektórych gwiazdorzenia (wielu posłów myli swoją funkcję z celebryctwem).
Powstające odgrodzenie, znaczy się ogrodzenie, nie będzie zwyczajne – będzie godne partii rządzącej (bogate w gadżety m.in. brama zamykana na pilota). Pomysł wybudowania „bariery” rzekomo wypłynął od właściciela budynku. Szczerze mówiąc, należałoby jegomościa odznaczyć jakimś medalem. Posłowie PiS zapewniają, iż to dobre posunięcie. Jak mówią, skończą się żenujące i szaleńcze pościgi dziennikarzy. Wygląda więc na to, że główną przesłanką postawienia ogrodzenia, jest odgrodzenie się od mediów. Kto wie, może kolejnym krokiem będzie rezygnacja z występowania w telewizyjnych programach informacyjnych. Chociaż to perspektywa mało realna i zbyt piękna, aby mogła być prawdziwa.
Ogrodzenie przy Nowogrodzkiej nie jest jedynym nowopowstającym obiektem tego typu w Warszawie ściśle związanym z „polityką”. Już niedługo od rzeczywistości i obywateli odgrodzi się także i budynek Sejmu. Do tej wiekopomnej chwili może dojść jeszcze w tym roku. Jak podają media, Kancelaria Sejmu wystąpiła już o pozwolenie na budowę do stołecznego konserwatora zabytków, który dopuszcza postawienie ogrodzenia. Ma ono stanąć przy ulicy Wiejskiej oraz Górnośląskiej. W budżecie Kancelaria Sejmu zarezerwowała na ten cel kwotę 610 tys. zł. Według wstępnych założeń płot ma mieć wysokość 2,25 m i być wykonany ze stalowych prętów. Aż chce się powiedzieć: wow!
Ogrodzenia, płoty, barierki, tudzież inne formy odgrodzenia się od obywateli przez notabli, to nie jedyne zmiany jakie się szykują. Nowe pomysły naszej elity politycznej powstają jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Ot, kolejny przykład – posłowie chcą, „zatrzymać” czas letni w Polsce. Pomysł autorstwa PSL został jednogłośnie poparty przez komisję spraw wewnętrznych i administracji. Ustawę czeka drugie czytanie.
Z najlepszym jednak jak dotąd pomysłem „wyskoczył” Paweł Kukiz. Swoją drogą, gdy słucham kolejnych wymyślanych koncepcji przez tego posła, szczęka mi opada, że ujmę to kolokwialnie. Jednakże jego ostatni pomysł, powalił mnie na łopatki. Otóż poseł Kukiz chce postawić przed sejmową mównicą alkomat! Uważa, że taka inicjatywa będzie o wiele skuteczniejszym rozwiązaniem niż wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu w Sejmie. Jak to ładnie ujął, zawsze można walnąć „małpkę” poza Sejmem na 15 minut przed wejściem na mównicę. No niby prawda, ale czy tak do końca pośle Kukiz? A jeżeli ktoś walnie sobie dla kurażu krople uspokajające, bo stresuje go publiczne wystąpienie? Jak wiadomo kropelki tego typu mają w swoim składzie alkohol. Ponadto jak już szaleć z inicjatywami tego rodzaju, to trzeba iść o krok dalej. Obok alkomatu musi stanąć także laboratorium analityczne, gdzie pobierana będzie krew i następnie badana celem wykluczenia z organizmu środków niedozwolonych takich jak narkotyki. Upodobania są przecież różne, jedni lubią walnąć sobie setkę, inni sztachnąć się trawką. Także pośle Kukiz, radzę nie iść tą drogą, zbyt dużo na niej wybojów. Zmiany należy wprowadzać małymi kroczkami – na początek dobrą inicjatywą będzie dezynfekcja i deratyzacja posłów przed wejściem do budynku Sejmu. Pełna sterylność nie pozwoli na rozwój jakichkolwiek drobnoustrojów czy też panoszenia się gryzoni, a to już będzie niewątpliwy sukces.

Wydania: