Rozpoznanie bojem przyniosło efekty

Autor: 
Jan Pokrywka

Jeżeli rozpoznanie przeciwnika bojem miało przynieść rezultat, to Konfederacja ma materiał do analiz, bo poległa w sposób dość dziwny. W sondażach najpierw miała 8%, tuż przed ogłoszeniem wyników – 6,1% aby osiągnąć 4,5% a nie 4,47%, jak to ironizował Jony Daniels nawiązując do ustawy o tej nazwie, która była głównym jej motywem wyborczym. Słusznie, czy nie? I tak i nie. Tak, bo 447 jest dla Polski niebezpieczna, może tak bardzo, że ludzie nie chcą o tym myśleć woląc bujać w oparach optymizmu. Nie, bo Polacy są narodem biednym, własność jest u nas rachityczna i może nie bardzo wiedzą co mogą stracić. Może być też i tak, że program Konfederacji był zbyt szeroki, zbyt ambitny, a w niektórych punktach, np. gdy szło o polexit, zbyt straszny. Unia cieszy się dużym poparciem, a kwestia polexitu mogła część wyborców wystraszyć. Zwłaszcza gdy nie wiadomo co w zamian, jeśli z Unii wyjdziemy. To wymaga przepracowania koncepcyjnego i i wypracowania doktryny w dłuższej perspektywie czasowej, a potem – edukacji politycznej.
Jednak bezpośrednie przyczyny porażki Konfederacji są dwie. Pierwsza, to brak dostępu do mediów publicznych, czyli państwowej telewizji, która wręcz rozpętała nagonkę, gdzie chamstwo i tupet zastąpiły argumenty. Druga, to absencja młodych wyborców, którzy na forach internetowych popierali Konfederację ale już sił nie stało aby do urn się udać. To będą dwie przeszkody w tych już istotnych, jesiennych wyborach do parlamentu krajowego, bo te majowe to takie rozpoznanie bojem sił przeciwnika i teraz wiadomo, co robić. Czy to się uda zależeć będzie od tego, czy Konfederacja przetrwa, więcej, czy wzmocni się do października i wyciągnie praktyczne a nie tylko teoretyczne wnioski z maja.
Przegranym jest również Kukiz’15 ale tego można się było spodziewać; od 5 lat nie zmienił retoryki, niczego nowego nie zaproponował i właściwie nie jest nikomu potrzebny.
Przegranym też będzie PSL, które straciło wiejski elektorat na rzecz PiS.
PiS wygrał dzięki przejętym mediom i rozdawnictwie, co nie może dziwić i na co nie ma co się obrażać. Naród jest biedny i czy to 500+ czy emerytalna 13-ka to jednak coś co ludzi przekonuje w systemie demokratycznym. Kto wierzy w demokrację musi to aprobować i tyle.
O wiośnie, tej przez małe „w” powiedzieć można tylko tyle, że właśnie trwa. Czy ta przez duże „W” przetrwa – zależeć będzie od wielu czynników ale raczej jako samodzielny twór nie. Prawdopodobnie połączy się z PO lub Nowoczesną.
Największym jednak przegranym jest Grzegorz Schetyna czyli PO i Nowoczesna występująca pod szyldem Koalicji Europejskiej, którą zrobił w banbuko stary komuch Leszek Miller wchodząc wraz z dwoma kompatrami do PE. No proszę, a aktorka Szczepkowska lata temu oświadczyła, że właśnie skończył się komunizm.

Trzy w jednym
Nie wiadomo dlaczego w tym akurat roku szczególnie uroczyście obchodzi się 3 rocznice czerwcowe. Pierwszą jakoś dałoby się jeszcze zrozumieć, bo 2 czerwca 1979 roku, odbyła się pierwsza w historii pielgrzymka papieska do Polski, a do tego papieża-Polaka. Jest to więc 40-lecie, ale data tym ważniejsza, że pielgrzymka ta zapoczątkowała zmiany polityczne w regionie, których jednym z architektów był myślący w kategoriach polityki globalnej Jan Paweł II. Warto więc o tym nie tylko wspomnieć ale i się pochylić, tym bardziej, że wydawnictwo Antyk Marcina Dybowskiego wydało książkę Malachi Martina pt. Klucze Królestwa, opisującą zmagania o zwierzchnictwo nad światem pomiędzy Janem Pawłem II, komunistycznym Wschodem i kapitalistycznym Zachodem.
40 lat to liczba symboliczna. Tyle lat wodził Mojżesz Izraelitów po pustyni aby wymarło pokolenie pamiętające jeszcze życie w Egipcie i to mu się udało. Idąc z tą analogią 40 lat powinno wystarczyć aby wymarły pokolenia zakotwiczone mentalnie w czasach pierwszej komuny ale niestety...
4 czerwca, a więc dwa dni później mamy aż dwie rocznice: 1989 r. „obalenia komunizmu”, co obwieściła światu aktorka Szczepkowska, a co jest eufemizmem dla „kontraktowych” wyborów, w których WSI „wydrukowały” wynik ze starannie wybraną „stroną społeczną”, kontrolowaną przez „lewicę laicką”. Ludziska myśleli, że to wszystko naprawdę i skreślali „listę krajową” ale wtedy generał Kiszczak zagroził rozgonieniem towarzystwa, na co Tadeusz Mazowiecki oświadczył, że umów z komunistami należy dotrzymywać, bo nie z wyborcami, rzecz jasna. Na to Rada Państwa w trakcie wyborów zmieniła ordynację i wszystko poszło zgodnie z planem i na koniec wybrano gen. Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta Polski
Z kolei 4 VI 1992 r. mamy rocznicę obalenia rządu premiera Olszewskiego z powodu lustracji. 28 maja tegoż roku Janusz Korwin-Mikke wniósł projekt uchwały lustracyjnej, zobowiązującej ministra spraw wewnętrznych ujawnienia informacji, który z posłów, senatorów, ministrów i wojewodów, był w przeszłości konfidentem UB lub SB. Sejm uchwałę przyjął właśnie 4 czerwca, Antoni Macierewicz zaś, który wówczas kierował resortem MSW, przekazał klubom i kołom parlamentarnym koperty z nazwiskami takich osób. Podniosło się straszliwe larum i rząd premiera Olszewskiego został jeszcze tego samego dnia obalony.
Trudno nie zauważyć związku między „obaleniem komunizmu”, a obaleniem rządu premiera Olszewskiego. Bo też, jak to powiedział śp. prof. Bogusław Wolniewicz, komunizm nie upadł, tylko się przepoczwarzył.

Kościół Nowego Porządku
Jeżeli i tym razem sprawdza się zasada, iż nie ma przypadków, są tylko znaki, to film braci Sekielskich nt. pedofilii w pol-skim kościele jest elementem całej nagonki na Kościół jako taki a na Jana Pawła II szczególnie. Bo też w tym roku, 2 czerwca, przypada 40-lecie pierwszej pielgrzymki tego papieża do Polski. Drugi powód to, że Kościół jest nośnikiem kultury i cywilizacji łacińskiej z jej normami moralnymi, ale przede wszystkim dlatego, że jest to nośnik globalny. Trzeba to mieć na uwadze deliberując o pedofilii w Kościele, rola której jest wyolbrzymiona i – co tu mówić – jest to okazja do zarobienia paru złotych. Ale, i tego nie można pominąć, sam Kościół też nie jest bez winy. Przede wszystkim z powodu braku lustracji w Kościele polskim, bo jak się okazało, podejrzani o pedofilię księża są w znacznej części tymi, którzy kolaborowali z komunistyczną władzą. Dlatego też trudno oprzeć się wrażeniu, że pośrednio jest to pośmiertna zemsta na Janie Pawle II, który przyczynił się do rozmontowania systemu komunistycznego. Ale są i głębsze przyczyny. Od soboru Watykańskiego II Kościół ulega stopniowej erozji. Nurty wrogie doktrynie chrześcijańskiej przeniknęły do Kościoła, podobnie jak do innych instytucji, zgodnie z planem Gramsciego. Humanizm ze swoim kultem człowieka zastąpił kult Boga, ekumenizm okazał się wstępem do megareligii, a przesąd demokratyzmu przybrał postać kolegialności, czyli konferencji biskupów.
Kto dziś pamięta, że od 1572 roku prymasi Polski pełnili funkcję interrexa w czasach bezkrólewia? Nawet w czasie zaborów, gdy funkcji tej nie mogli sprawować formalnie, byli niekwestionowanymi przywódcami narodu. Ostatnim takim autorytetem był prymas Stefan Kardynał Wyszyński. Co dziś z tego pozostało?
Wróćmy na chwilę do filmu Sekielskich. To ironia losu, że prowokator Sekielski robi film o pedofilii w Kościele. I nie chodzi o to, że to robi, został do tego zadaniowany, otrzymał pieniądze, pomoc techniczną i dystrybucję, ale, że zostało to spokojnie przyjęte. Tym bardziej, że problem pedofilii w Kościele nie jest większy niż w innych środowiskach, a w środowiskach artystycznych szczególnie.

Jeszcze może być gorzej
Historia dowodzi, że państwa imperialne mają trzy cechy: monarchię, doktrynę i tradycję. Państwa poważne mogą mieć jeden z tych elementów pod warunkiem, że będzie nim doktryna, najlepiej połączona z tradycją. Nie może to być doktryna socjalistyczna, bo ta jest oszustwem przeznaczonym dla idiotów oraz dla tych, którzy chcą się nakraść, albowiem uderza ona w monarchię tradycję i w ogóle to wszystko, co zawiera się w pojęciu kultura i cywilizacja chrześcijańska. Do tego prowadzi ideologia marksistowska, której nie udało się wprowadzić poprzez terror „dyktatury proletariatu”, ale za to skutecznie jest wprowadzana przez „marsz przez instytucje”, jak to założył Gramsci i Spineli. Krótko mówiąc, ci dwaj ostatni różnią się od pijaczyny z Trewiru jedynie metodą. My sobie z tego nie zdajemy sprawy, bo przez 45 lat żyliśmy pod kloszem „realnego socjalizmu” a kapitalizm nam się kojarzy z pewexowskimi wystawami. W rzeczywistości, gdy u nas szalała „dyktatura proletariatu”, na tzw. zachodzie zmiany w kulturze poszły tak daleko, że kapitalizm, ten prawdziwy, już nie istnieje.
Głównym celem lewactwa, obojętnie którego ideologa, jest globalizm, zniesienie państw, ograniczenie własności prywatnej, likwidacja dotychczasowej kultury i cywilizacji, wprowadzenie nowej religii w miejsce chrześcijaństwa. Odbywa się to etapami i polega na zmianie systemu wartości poprzez edukację, przemysł rozrywkowy i obsadzanie swoimi ludźmi kluczowych stanowisk, wg schematu: marksizm-humanizm-megareligia-new Age. Nie są to systemy nowe, występowały już wcześniej pod różną postacią ale wszystkie łączy jedno: ostatecznym celem i przeznaczeniem rodzaju ludzkiego jest jego całkowita fizyczna i doczesna natura. Oznacza to degenerację ludzi do poziomu zwierząt. Mówiąc inaczej, globalizm w wersji globalnej biurokracji, biznesu i finansów ma stworzyć nowy porządek rzeczy w miejsce starego.

Wydania: