Literacka Polanica - HELIKON NA MIĘDZYNARODOWYM FESTIWALU POEZJI
Poeci z Klubu Literackiego HELIKON uczestniczyli w XVI Międzynarodowym Festiwalu Poezji „Poeci bez granic” im. Andrzeja Bartyńskiego, który się odbył jak co roku w Polanicy-Zdroju.
Organizatorami festiwalu są: Kazimierz Burnat – prezes Dolnośląskiego Oddziału ZLP we Wrocławiu, Mateusz Jellin – burmistrz Polanicy-Zdroju, Marlena Runiewicz-Wac – przewodnicząca Rady Miejskiej Polanicy-Zdroju, Justyna Kuban – dyrektor Teatru Zdrojowego – Centrum Kultury i Promocji, Edward Wojciechowski – prezes Towarzystwa Miłośników Polanicy, Zbigniew Puchniak – współtwórca Festiwalu.
Festiwal trwał od 14 do 17 listopada, poezja królowała głównie w Bukowym Parku podczas Nocy Poetów i Biesiady Artystycznej, ale i w Kawiarni Bohema, gdzie odbył się poetycki Hyde Park. Ciekawostką było brzmienie wierszy w wykonaniu wielu egzotycznych dla nas języków, tłumaczonych po przeczytaniu na język polski.
Poeci polaniccy brali udział w festiwalu, a dodatkowo zostali zaproszeni na prezentację w późne, sobotnie popołudnie. Trzeba dodać, że HELIKON jest pod patronatem Wrocławskiego ZLP, klub przygarnął pod swoje skrzydła prezes Kazimierz Burnat. Dodatkowe skrzydła roztoczyło nad klubem Towarzystwo Miłośników Polanicy w osobie prezesa Edwarda Wojciechowskiego. Swoje wiersze czytali: Agata Bień Sadowska, Walentyna Anna Kubik, Krystyna Ming, Janusz Olearnik, Grażyna Pachołek, Wiesław Prastowski, Jan Stypuła, Leszek Szczurek, Artur Chabrowski.
Ozdobą programu poetycko-muzycznego był młody muzyk Wojciech Walasek, nagradzany na ogólnopolskich konkursach pianistycznych i festiwalach, ceni sobie nagrodę ambasadora Armenii za najlepsze wykonanie utworu Arama Chaczaturiana na ogólnopolskim konkursie. Współpracuje z klubem od chwili powstania HELIKONU.
Wkrótce rozstrzygnięcie konkursu literackiego „O Laur Polanickiego Anioła”, jak również za niedługo jubileusz powstania klubu oraz powitanie nowej książki o polanickich artystach.
* Twórczość Członków Helikonu
*Zmiany w naturze
Przyzwyczajamy się do zimy jak do
białego psa przygarniętego z ulicy.
Nie mogliśmy pozwolić, by w jego żyłach ściął się lód.
Teraz wygrzewa kości przy kominku, liże nas po rękach z wdzięczności.
Przepowiadasz naszą przyszłość ze śladów na śniegu, z rozlanej kawy.
Uspokajasz, gdy z kart Tarota wyciągam Śmierć.
Śnią mi się białe jelenie z rozłożystymi rogami. Mówisz, że to dobry znak.
A ja widzę ich czerwone oczy na tle nieba.
Niepokojąco piękne.
Coś wisi w powietrzu. Ciemna materia zbiera się nad lasem.
Zwierzęta wyczuwają nadchodzącą zamieć.
Chodź, schowamy się pod kocem, zaparzymy herbatę.
Będziemy czytać baśnie, patrzeć jak tańczy ogień,
a pies z zimową sierścią położy się obok,
osłoni nas przed chłodem.
(Justyna Koronkiewicz)
* Zmysłowa idylla wigilijna
Spojrzenia
blask choinki kolorowy
biel obrusa i ojcowej koszuli
góra wyczekanych prezentów
plamy z barszczu jak co roku
pierwsza gwiazda wreszcie wypatrzona
Zapachy
leśna woń żywej jodły
siano pod obrusem
dym świec przygaszonych w przeciągu
suszone owoce w kompot zamieniane
uroczyste perfumy mamy i ciotki
Smaki
opłatek miodem muśnięty
grzyby tu i ówdzie
mak wszechobecny
cukierek ukradkiem strącony z choinki
sto razy doprawiany barszcz
Dźwięki
gwar rozmów rodzinnych
kolędy kolędy jak pięknie
trzaski łuskanych orzechów
stuk rozkładanych talerzy
znowu kolęda teraz babcia śpiewa
Dotknięcia
kłujące szpilki choinki
ciepła dłoń matki z opłatkiem
szorstki zarost ojca gdy przytula nieporadnie
śliski papier prezentów niecierpliwie rozwijanych
i wilgoć łzy na czyimś policzku
Szósty zmysł
a w powietrzu czuć miłość
bliskość
i wzruszenie
to rodzina
to świętość
(Janusz Olearnik)
*Leśne równanie
Pomiędzy górami zleciały się sowy
jeleniom swą mądrość wkładały do głowy
stwierdzając że aby dość dobrze się żyło
czas w końcu coś zrobić by to się zmieniło?
od dziś muszą wiedzieć to leśne zwierzęta
a każdy kto z lasu ma to zapamiętać
bo teraz dla wszystkich jest takie zadanie
niech małe i duże zostanie zrównane!
więc drzewa niech będą już w jednej grubości
bo krzewy są szczupłe a grubość je złości
kret z dzikiem dziur więcej w terenie nie robi
by inni po lesie też mogli pochodzić
na boćka jest mandat bo raka przetrącił
a brodząc po stawie wciąż wodę tam mąci
zaś ślimak na plecach niech domu nie targa
zahaczył dżdżownicę – wpłynęła już skarga!
też ptaki swe gniazda na ziemi niech robią
przez świergot wiewiórki od zmysłów odchodzą!
a pająk swych sieci wśród drzew niech nie splata
bo przecież słowiki nie mogą tam latać!
tak nowe porządki w dolinie nastały
dzień za dniem powoli zmieniając las cały
więc drzewa już więcej od zmian tych nie rosną
dzik z kretem zmartwieni siadają pod sosną
a bocian siadł w krzakach już żabek nie łapie
już mandat zapłacił lecz sprawę ma z rakiem
pan ślimak niestety bezdomnym pozostał
zdał muszlę w depozyt by dług mu nie rosnął
na gniazdach już ptaki od dawna nie siedzą
jaj w lęgach brakuje bo lisy je jedzą
wiewiórki nie skaczą po drzewach wysokich
bo las ciągle słabiutki chyboce na boki
tak sowi doradcy – jelenie pospołu
zmienili las cały od góry do dołu
aż przyszedł leśniczy za głowę się złapał
do pracy się zabrał rękawy zakasał
pracował dość długo by wszystko naprawić
by lasem tak więcej już nikt się nie bawił
skarciwszy doradców – pieniaczy zuchwałych
porządek przywrócił uprzątnął las cały
by pająk był w sieciach
ptak sprawnie poleciał
dom ślimak miał mały
wiewiórki skakały
by żabkę miał bocian
a kret w ziemi kopał
by las znów mógł rosnąć
i latem i wiosną
jak zmieniać – to siebie
w dostatku czy biedzie
szanując każdego
dużego – małego
cel mój być powinien
bym nie był nic winien
żył z dobrą kulturą
i zgodnie z naturą
(Jan Stypuła)