Rodzina. Relacje

Autor: 
Katarzyna Redmerska

Wszyscy, a przynajmniej ci, którzy lubują się w śledzeniu jakże barwnego życia rodzin królewskich – żyją niedawno wyemitowanym w telewizji wywiadem pary książęcej Sussex. Harry i Meghan jakiś czas temu postanowili „pójść na swoje”, odcinając się od firmy rodzinnej. Wyjechali z Anglii wpierw do Kanady, by ostatecznie osiąść w Stanach Zjednoczonych, konkretnie w posiadłości Montecito, w Santa Barbara. Odejście Sussexów z dworu brytyjskiego, jak się okazuje podyktowane było niezbyt „ciekawymi” relacjami wewnątrz królewskiej rodziny. Para książąt oskarżyła rodzinkę m.in. o bezduszność i rasizm. No cóż… bądźmy szczerzy, w każdej rodzinie są kwasy, zazdrość, nienawiść, czarne owce etc. Tak to już z tą rodziną jest, niestety. Przysłowie mówi, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Coś w tym jest, prawda?
Żyjemy sobie w tych naszych rodzinach, przeżywamy z nimi chwile dobre i złe, wszelkie relacje odbieramy jako oczywistość i jakoś tak leci. Przyznam się Szanownym Czytelnikom, że wywiad Harrego i Meghan skłonił mnie do refleksji nad pojęciem rodziny.
Według definicji rodzina to grupa osób, która jest ze sobą powiązana, najczęściej poprzez pokrewieństwo, ale też i powinowactwo czy wspólne zamieszkanie. W opinii socjologów jest to także jedna z najbardziej elementarnych komórek społecznych, na których opiera się całe społeczeństwo.
Jak tak dobrze przeanalizować pojęcie rodziny, to widać, że ma ona wiele odłamów, które powiedzmy sobie jasno: mają moc. Przykładowo rodzina mafijna, o tutaj to się dzieje, że ho ho. Weźmy taką włoską rodzinę mafijną, stanowi ona podstawę specyfiki kultury śródziemnomorskiej. Do najbliższego grona zaliczają się także krewni z wyboru, a więzy ślubu, chrztu i duchowego braterstwa są nierozerwalne i podlegają ścisłym regulacjom kodeksu honorowego. Tutaj nie można w odróżnieniu do na przykład rodziny królewskiej, ot tak sobie wystąpić z jej szeregów. Wyłączenie następuje zazwyczaj w bardzo drastyczny sposób, jak przykładowo poprzez założenie tzw. cementowych butów. Harry i Meghan powinni dziękować, że do takiej rodzinki nie należą.
Wróćmy jednak na moment do „zwyczajnej” rodziny, o jakiej wspomniałam na wstępie. W takiej rodzinie nie jest rzeczą sporadyczną uczucie zazdrości. Zdaniem specjalistów  zazdrość w łagodnej formie może być bodźcem do pozytywnej konkurencji i realizacji własnych aspiracji. Może i racja, ale dla mnie to i tak zawsze będzie forma patologii.
Bywają jednak rodziny, w których Uwaga! Nie ma zazdrości, a panuje jedynie miłość i wzajemna bezinteresowna pomoc. Mowa tutaj o rodzinie politycznej. Tak, tak Drodzy Czytelnicy, rodzina polityczna to wzór rodzinnej miłości. Relacje tutaj są wręcz wzorcowe. Każdy do każdego wyciąga pomocną dłoń, wspiera jak tylko może. Mówiąc szczerze miłość w takich rodzinach aż furczy.

Wydania: