Dawne gospody w Dolinie Bystrzycy Łomnickiej (7) - Opoczka czyli epilog
Nie sposób zakończyć opowieści z Doliny Kresowej o dawnych obiektach, służących turystom i mieszkańcom zabawą, strawą a czasem nawet noclegiem, bez zapomnianej dzisiaj Opoczki, czyli niemieckiego Dinters-höhe, która istniała nieco ponad sto lat w odległych zakątkach Gór Bystrzyckich.
Opoczka to dawna kolonia Wójtowic, założona w latach 1825-1841 przez ostatniego prawdziwego wolnego sędziego z Wójtowic – Adolfa Dintera. Niemiecką nazwę odziedziczyła po swoimi fundatorze, chociaż początkowo rozważana była nazwa Skowronki (niem. Lerchenfeld). Ten przysiółek, z mocno rozproszoną zabudową, położony był na wysokości od 730 do 815 m n.p.m., w górnej części doliny potoku Hubka, na północno-wschodnim zboczu Łomnickiej Równi i Anielskiej Kopy. Do zasiedlenia tych trudnych i nieprzyjaznych terenów dawnych osadników skusiła niespełniona perspektywa rozwoju górnictwa. Na przełomie XIX i XX wieku, po kilkudziesięciu latach ciężkiej rolniczej pracy na ugorach, dla miejscowości pojawiła się jednak szansa atrakcyjnej przyszłości kurortu letniskowego. Wówczas rozwinęły się tam trzy obiekty, w których można było się zatrzymać, znaleźć nocleg, a nawet posilić się.
Największym obiektem było gospodarstwo rodziny Zobelów, z czasem znane jako „Zobelbaude”. Okazałe gospodarstwo położone było na wysokości 808 m n.p.m., na południowym skraju wsi, przy drodze w kierunku Huty i Wójtowic. Dawne zdjęcia wskazują na aktywną rozbudowę obiektu w XX wieku. Schronisko dysponowało 14 miejscami noclegowymi. Ponoć, nawet po wojnie, organizowano tutaj kolonie.
Drugim obiektem było położone w centrum wsi „Hermann Baude”, które oferowało nawet 24 miejsca noclegowe. Ten obiekt też podlegał rozbudowom. Trzecim obiektem był „Haus Waldesruh”, oferujący bufet i 12 miejsc noclegowych, którego nazwę można tłumaczyć jako „Leśną Ostoję”. Zabudowania położone były na wysokości 820 m n.p.m., w północno-zachodniej części wsi, przy drodze do Paszkowa i Pokrzywna.
Jest prawdopodobne, że początkowo, może do lat 20. XX wieku, domy te posługiwały się także innymi nazwami, jak: „Bauernhaus” – dom urządzony w stylu tradycyjnej chłopskiej zabudowy; „Triebel-Haus“ – będący własnością niejakiego dr. Triebela, dentysty z Wrocławia, oraz „Christ-Haus“. Czy i w jaki sposób powiązać te nazwy z tymi, które wyżej opisałem? Być może nie jest już to możliwe. Żeby wzmocnić tajemniczą aurę wokół Opoczki, należy wspomnieć, że w czasach krótko przedwojennych lub nawet podczas II wojny światowej stare górskie chaty były ponoć wykupywane i remontowane przez ówczesnych niemieckich, czy wręcz nazistowskich notabli, w tym ponoć tych także bardzo znanych. Na starych pocztówkach widać doskonale, jak kilka z nich znacznie poprawiło swoją konstrukcję i kondycję.
Chociaż w polskich czasach osada została początkowo zasiedlona to świetlane widoki na luksusową miejscowość letniskową nie ziściły się. W latach 60. zaczął się proces wyludniania, tak że na koniec tej dekady cały teren zaczął porastać świeżo posadzony las. Natomiast we wspomnieniach pracowników dokonujących zalesienia pojawiają się opisy niedokończonych, całkiem sporych zabudowań, których elementy konstrukcyjne (np. rozległe szklane witryny) świadczyły o całkowicie nierolniczym przeznaczeniu. Obecnie w wyrośniętym już lesie, o poszczególnych dawnych zabudowaniach świadczy czasami tylko przysłowiowy „kamień na kamieniu”.
Epilog
Gospody w Dolinie Bystrzycy pełniły często funkcję centralnych miejsc swoich miejscowości. Odbywały się tam wiejskie spotkania i inne ważne wydarzenia, jak np. pod koniec XIX wieku akcje masowych szczepień. Sprzyjało temu np. położenie blisko kościołów (Nowa Bystrzyca, Wójtowice). Uruchomiony jeszcze w XIX wieku pocztowy transport publiczny (niem. Postbus, Kraftpost), początkowo jako konny omnibus, potem jako autobus, miał swoje przystanki właśnie przy gospodach leżących przy jego trasie (Nowa Bystrzyca – Gasthaus Tatzel, Gasthaus Hermann, Gasthaus Nentwig, Gasthaus Riedel; Wójtowice Gasthaus Schramm; Młoty Gasthaus Schoessler; Spalona – Brandbaude). Zabawy towarzyskie odbywały się w niemal wszystkich karczmach od kilku do kilkunastu razy rocznie. Jeżeli się spojrzało na ofertę zabawową całej doliny, liczącej około 10-12 gospód, to było to od 20 do 35 razy rocznie, co dawało możliwość zabawy niemalże w każdy weekend roku, wyjąwszy okresy postów.
Tych 17 karczm i schronisk działało na terenie 8 miejscowości, zamieszkałych przez około trzy tysiące ludzi. Obecnie żyje tam mniej niż połowa dawnej populacji, a jedyna w miarę regularna gospoda funkcjonuje w schronisku „Jagodna”. Los pozostałych był bardzo różny. Oprócz „Spalonej/Jagodnej” tylko „Freirichtergutbaude” w Wójtowicach służy turystom, chociaż nie ma tam regularnej restauracji. Druga gospoda w Wójtowicach („Kressenbachtalbaude”) też do niedawna użytkowana, teraz czeka na lepsze czasy i inwestora. Starobystrzycka „Zum Hoffnung” jest nadal w niezłym stanie i służy mieszkańcom jako m.in. sklep. Trzy dawne gospody z Nowej Bystrzycy – „Zur Erholung”, „Zur Oberschenke” i „Freirichter” oraz „Wagners Gasthaus” z Zalesia są także w niezłym stanie, ale obecnie to budynki mieszkalne. Dawna gospoda w Hucie też jest zamieszkana, ale sezonowo. „Zum Hammertal” z Młot jest w połowie zrujnowane, natomiast „Rautentranz” i „Freibauerbaude” z Nowej Bystrzycy to już ruiny całkowite, których nawet eksploracja grozi utratą zdrowia. Po „Zum Weistrtzhal” w Starej Bystrzycy nie pozostał nawet „kamień na kamieniu”, a obiekty w górnym Zalesiu i Opoczce ciężko nawet zlokalizować.
To już koniec tej historii, ale jeżeli te kilka odcinków wzbudziło zainteresowanie czytelników i jeżeli utrzyma się przychylność redakcji, to w następnych odcinkach przedstawię jeszcze opowieści o innych zapomnianych obiektach Kresowej Doliny, które kształtowały (lub wręcz kształciły) charakter tych terenów, czyli o małych wiejskich szkołach, których też tutaj było całkiem sporo.