Dawne szkoły w Dolinie Bystrzycy Łomnickiej – Wójtowice – cz. 1
Pewne zapisy świadczą, że najstarsza szkoła w Wójtowicach mogła powstać nawet w roku 1583. Na pewno znajdowała się w bezpośrednim sąsiedztwie protestanckiego kościoła, postawionego w 1566 roku w górnej części wsi. Od 1634 roku kościół stał się katolicki i taka stała się też szkoła. Posyłano do niej dzieci nie tylko z Wójtowic, ale i z nieodległych Huty oraz Młotów. Dzisiaj po tym obiekcie nie ma już śladu, można tylko się domyślać przybliżonej jego lokalizacji naprzeciwko dzisiejszego domu gościnnego „Wataszka”.
Nie są znane też nazwiska najstarszych wójtowickich nauczycieli. Najdawniejsza wzmianka pochodzi z 1776 roku i dotyczy zagrodnika Neumanna. Nie był on zawodowym nauczycielem i zajmował się sezonowo uczeniem w swoim domu i to tylko najmłodszych mieszkańców z dolnej części wsi i pobliskich Młotów. Za swoją posługę otrzymywał nawet urzędową „pensję” w wysokości 4 talarów i 2 sążni drewna na opał. Równolegle, w górnej części wsi, odbywała się nauka i to w pełniejszym zakresie, w budynku szkolnym, który w tym czasie, podobnie jak tamtejszy kościół, był już w bardzo złym stanie technicznym.
Stan ten był przyczyną burzliwej, kilkudziesięcioletniej dyskusji nad budową nowych obiektów, a szczególnie ich lokalizacji. Budowa nowego obiektu szkoły za pomocą finansów samych zainteresowanych wsi była niemożliwa, gdyż na szacowany całkowity koszt 599 talarów, z funduszy lokalnych uzbierano tylko 253 talarów i 22 grosze. Władze zaoferowały dalsze 300 talarów, przy czym część tej kwoty miała pochodzić ze sprzedaży starego budynku szkoły. Ponieważ ostatecznie, nowy kościół wybudowano w prężnie rozwijającej się dolnej części wsi w roku 1824, to nową szkołę wybudowano naprzeciwko niego w latach 1832–1834. Udało się to m.in. dzięki temu, że teren pod budowę nowej szkoły nieodpłatnie przekazał kmieć Edmund Stehr. Pozostało jednak niezadowolenie górnej część wsi i wyżej położonej Huty. Na tym sporze cierpiały dzieci, które przez jakiś czas znowu uczyły się w wynajmowanych pomieszczeniach. Rozwiązanie przyszło dopiero w II połowie XIX wieku, kiedy wybudowano szkołę na Hucie. Lokalizacja nowej szkoły w Wójtowicach była jednak bardziej sprawiedliwa dla wszystkich potencjalnych użytkowników. Jej konstrukcja była bardzo podobna do szkół w nieodległych Zalesiu i Nowej Bystrzycy, budowanych w podobnym okresie. Wszystkie budynki zachowały się do dzisiaj.
O historii użytkowania tego obiektu wiemy nieco więcej. Budynek miał dwie niewielkie izby szkolne i mieszkanie dla nauczyciela o powierzchni 75 m2. Pierwszym nauczycielem w tej szkole był Ignac Englich, który bardziej dał się zapisać w źródłach jako miejscowy rozjemca (niem. Schiedesamt), orzekający w prostych sprawach spornych. Ślady jego rozjemczej działalności są zachowane w urzędowych sprawozdaniach z lat 1843–1847.
Z początkiem 1851 r. w Wójtowicach zaczął uczyć Kaspar Hoffmann, wcześniej pracujący w Wyszkach i Paszkowie. Był tutaj tylko kilka lat, bo na przełomie lat 1855/1856 przyszedł z Wyszek nauczyciel Schobert, który też spędził tutaj tylko 3 lata. Na przełomie lat 1858/1859 do Wójtowic został mianowany August Peschke, urodzony w Długopolu. Studia nauczycielskie skończył w roku 1843 we Wrocławiu. Szybko zaaklimatyzował się we wsi, gdyż 24 maja 1859 roku, mając 37 lat, ożenił się z Agnes Weigang z Wójtowic, z którą miał siedmioro dzieci. Wzorem dawnego poprzednika, nauczyciela Englicha, także sprawował funkcję miejscowego rozjemcy. Z nauczycielem Peschke związana jest ciekawa korespondencja tocząca się na łamach miejscowej gazety, a dotycząca skargi jednego z mieszkańców na wykonywanie obowiązków wydzwaniania godzin z miejscowego kościoła. Było to zaraz po dobudowaniu dzwonnicy kościelnej. Po koniec 1874 roku tajemniczy wójtowiczanin pytał na łamach „Der Gebirgsbote”: „Cóż jest przyczyną zamilknięcia dzwonów (wybijających godziny) od jakiegoś czasu?” Niebawem w tej samej gazecie wydrukowano odpowiedź podpisaną przez nauczyciela P.: „Na skromne pytanie postawione przez nieznajomego wójtowiczanina, chętnie odpowiem: W temacie milczących dzwonów, o czasie oznajmiających, to odpłynęły one daleko w góry wraz z dodatkową opłatą, która za te czynności powinna być płacona”. Nie zadowoliło to jednak zdenerwowanego mieszkańca, który publicznie oświadczył, że „Jeżeli Pan nauczyciel P. jest niezadowolony z wynagrodzenia za oddzwanianie godzin, to powinien otwarcie zażądać wyższego wynagrodzenia lub zrzec się wprost swoich obowiązków, ale nie ma on prawa w żadnym wypadku samodzielnie stanowić o zakresie swoich obowiązków”. Mimo to, kiedy pod koniec 1886 roku, August Peschke żegnał się z mieszkańcami Wójtowic, ich relacje były bardzo życzliwe. Przeszedł na emeryturę mając 64 lata, po 43 latach pracy, w tym prawie 30 w Wójtowicach. Peschke, podczas swojej kariery w Wójtowicach, zajmował się nawet 126 dziećmi, które musiały pomieścić się w dwóch niewielkich salach.
Na jego miejsce przyszedł August Rupprecht, urodzony w Ponikwie, absolwent kolegium nauczycielskiego w Bystrzycy z 1877 roku. Wcześniej uczył w Szalejowie Górnym i Starej Łomnicy. Żeby nie było żadnych wątpliwości, w urzędowym mianowaniu wyraźnie wskazano, że Rupprecht pełnił także funkcję kościelnego (niem. Küster) w miejscowym kościele. Rupprecht angażował się także w działalność miejscowego towarzystwa ogrodniczego (niem. Obstbau-Verein) propagując m.in. nowe techniki sadownicze.
Z danych z początku XX wieku wynika, że Rupprecht miał pod opieką około 111 uczniów. Potem ich liczba zaczęła maleć. Ponadto, w 1905 roku uczniowie z Młotów przenieśli się do własnej szkoły. Krótko przed tym, szkoła w Wójtowicach zyskała etat drugiego nauczyciela, którym został Georg Klodwig ze Sławęcina. W Wójtowicach przez dwa lata zajmował się grupą dzieci i młodzieży z Młotów, po czym zainaugurował naukę w nowej szkole.
Ciekawa, dwudziestowieczna historia szkoły w Wójtowicach znajdzie swój epilog w przyszłym miesiącu…