Z Kresowych Wędrówek (5)
Na łamach „Bramy” pisałem już kiedyś o jedynym poza granicami Polski zawodowym, stałym polskim teatrze w czeskim Cieszynie. Idąc tym śladem chciałbym dzisiaj zaprosić Państwa do Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie.
To teatr wyjątkowy nie tylko z racji niezwykłej i bogatej ponad 60-letniej historii, ale i znaczącego dorobku artystycznego. Zresztą Lwów obok Warszawy i Krakowa był kiedyś najważniejszym ośrodkiem teatralnym z takimi nazwiskami jak m.in. W. Bogusławski, A. Fredro, L. Schiller, W. Horzyca, H. Modrzejewska, W. Siemaszkowa czy Stanisław hr. Skarbek – który własnym sumptem zbudował teatr konkurujący z podobnymi w Wiedniu, Monachium czy w Paryżu. Te piękne tradycje przerwał brutalnie wrzesień 1939 roku. Niestety nie odzyskaliśmy już dawnej sceny i dawnego gmachu, nowemu zespołowi musi wystarczyć mała salka przy Kopernika 42.
Polski Teatr Ludowy został założony na przełomie 1957–58 r. z inicjatywy Piotra Hausvatera – emerytowanego nauczyciela polonisty, skrzypka i wielkiego miłośnika polskiej kultury. To on skupił wtedy wokół siebie polską młodzież – absolwentów polskich szkół we Lwowie. Zresztą pierwsze teatralne próby odbywały się w mieszkaniu pana profesora. Pierwszy oficjalny występ odbył się 19 kwietnia 1958 r. w polskiej szkole, słynnej Magdalence – którą miałem już okazję czytelnikom przedstawić. Początkowo były to małe formy sceniczne. Ale już jesienią wystawili „Balladynę”. Mimo lokalowych trudności (a były to przypomnijmy jeszcze czasy ZSRR) sceny użyczał im m.in. Dom Twórczości Ludowej aż trafili wreszcie w 1960 r. do Obwodowego Domu Nauczyciela w dawnym pałacu hr. Bielskich. To też miejsce jest dzisiejszą siedzibą tego zespołu.
Teatr mimo polskiego rodowodu – wtedy jeszcze niezbyt miło widzianego – spotkał się o dziwo... z dużym zainteresowaniem władz kulturalnych miasta, zapewne z racji wysokiego poziomu artystycznego. To wtedy do zespołu dołączył Zbigniew Chrzanowski pełniąc funkcję reżysera a później kierownika artystycznego zespołu. Absolwentowi moskiewskiej szkoły teatralnej przy słynnym teatrze Wachtangowa nie dane było jednak później spokojnie pracować. Początkowo wszystko było na dobrej drodze. Rada Związków Zawodowych nadała teatrowi tytuł Teatru Ludowego, co zapewniało mu już odpowiednią rangę, ale i etaty oraz dotacje. Dorobkiem pierwszych 10 lat było aż 25 premier i ponad 150 przedstawień, występy w Wilnie a nawet występy w Moskwie z „Weselem” i „Antygoną” na czele.
W drugim dziesięcioleciu zrealizowano kolejne 11 premier i blisko 200 przedstawień zmierzając się z twórczością m.in. Moliera, Szekspira, Czechowa, Mrożka czy Różewicza. Z Polski otrzymali w darze teatralne kostiumy, nie obyło się też bez specjalnego wyróżnienia ze strony Ministerstwa Kultury. Dobre czasy nie trwały jednak długo. Solą w oku ówczesnych władz radzieckich był udział w zespole pięciu polskich studentów studiujących wtedy we Lwowie a być może również coraz większa popularność polskiej sceny i co za tym idzie polskiej kultury. Działalność teatru zostaje prawie zawieszona, wstrzymano nagle dotacje i wszelkie wsparcie. W październiku 1981 r. po wystawieniu „Wesela” zespół poddano działaniom represyjnym. Polscy studenci nagle zostali wydaleni ze Lwowa, miejscowych Polaków pozbawiono bez wyjaśnienia pracy i możliwości studiowania. Brutalnie przerwano próby „Kartoteki” Różewicza, zabroniono używania słowa „Polski”. Wręcz zmuszano do grania w innych wersjach językowych a najlepiej w języku rosyjskim.
Sam Zb. Chrzanowski został zmuszony do wyjazdu do Polski, na szczęście podjął pracę w teatrach zawodowych w Szczecinie i na Dolnym Śląsku (Wrocław, Wałbrzych), nie tracąc jednak utrudnionego kontaktu z rodzimym teatrem lwowskim. Wiele lat później doceniono jego wielki wkład. Został oficjalnie zaproszony na jubileusz 30-lecia sceny, natomiast podczas oficjalnej wizyty Prezydenta RP we Lwowie został odznaczony Krzyżem Oficerskim a sam teatr doceniono za szczególne zasługi dla kultury polskiej na świecie.
Sytuacja uległa pewnej stabilizacji po 1985 r. kiedy kierownictwo objął Walery Bortiakow – Rosjanin z Krasnojarska, ale wychowany już we Lwowie. To o sobie mówił „jestem Rosjaninem, którego w okrutny sposób spolonizowali Polacy we Lwowie”. Doskonały scenograf a nade wszystko rozmiłowany w polskiej kulturze. Ponownie skupia wokół siebie teatralnych zapaleńców, wystawiając „Zemstę” i „Odprawę posłów greckich”. W 1988 r. zespół ma wreszcie możliwość wystąpienia w Polsce (Rzeszów, Łańcut). W 1993 na Zamku Królewskim wystawia „Szopkę lwowską”, wcześniej podczas pielgrzymki Ojca Świętego do Polski wystawia w Lubaczowie jego sztukę „Przed sklepem jubilera”. Na polskiej mapie ich występów jest m.in. Wrocław, Głogów, Brzeg, Wałbrzych, Toruń, Katowice, Bielsko-Biała czy Gdańsk. Może kiedyś ich występu doczeka się również Kłodzko i pobliskie uzdrowiska, warto ich zapewne zaprosić.
Zespół z powodzeniem występował w polskich ośrodkach w Wielkiej Brytanii oraz w Szwecji. Goszczą ich profesjonalne sceny Litwy, Białorusi, Rosji, nie wspomnę już samej Ukrainy. Wyjątkowo jednak cenią sobie występy w nader skromnych warunkach np. w salkach czy w kościołach, gdzie zawsze czekają na nich stęsknieni za polskim słowem nasi rodacy. Dzięki znakomitym kontaktom z Władą Majewską legendą „Lwowskiej Fali” do ich repertuaru wchodzi twórczość Mariana Hemara. Jedna z najnowszych premier (2019) to „Historia o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim” Mikołaja z Wilkowiecka w reż. Z. Chrzanowskiego z udziałem profesjonalnych aktorów z Katowic i Radomia. To średniowieczne dzieło po 500 latach miało swoją prapiemierę we wspaniałej scenerii Lwowskiej Bazyliki Katedralnej. Z ostatnich wydarzeń warto odnotować wieczór poezji Cypriana K. Norwida „Do kraju tego...” we lwowskiej katedrze, spektakl „Beniowski” J. Słowackiego, „Dawny spór” M. Hemara czy teatralny cykl „Polska Wiosna Teatralna” pod patronatem polskiego konsulatu.
Dzisiaj zespół tworzą wyjątkowi pasjonaci (głównie Polacy, ale i Ukraińcy czy Rosjanie) polskiego słowa, o których Jerzy Janicki pisał kiedyś „skrzyknięci z całego miasta zapaleńcy, przedpołudniami solidni nauczyciele, chemicy, inżynierowie i elektrycy, raźno odtąd wieczorami wdziewać zaczęli zewsząd kontusze i kierezyje, by mocium panie być przez dwie godziny Cześnikiem, Czepcem i Kirkorem...”.
ps. Korzystając z okazji składam najlepsze noworoczne życzenia naszym czytelnikom oraz redakcyjnemu zespołowi. Niech Nowy 2022 Rok będzie rokiem nadziei na lepsze już tylko dni...