Czy Polska jest wydmuszką?
Utrata niepodległości przez I Rzeczpospolitą odbywała się metodą salami: odkrajano po plasterku kawałek po kawałku, aż w końcu pozostała wydmuszka. Do głównych tego symptomów należały: obecność obcych wojsk na terenie kraju oraz skandaliczne zachowanie ambasadora carskiego, wtrącającego się w wewnętrzne sprawy Polski. Jak reagowało społeczeństwo? Tego dokładnie nie wiemy, ale coś tam wiemy, ze wspomnień ówczesnych głównych bohaterów. Część elit widziała zagrożenie, część nie.
Dzisiaj, wbrew propagandzie szerzonej przez media głównego ścieku, mamy sytuację podobną. Co prawda już nie rosyjskie i pruskie, a amerykańskie i brytyjskie wojska stacjonują na terytorium naszego kraju.
A wtrąca się w sprawy naszego kraju już niemal każdy, od komisarza unijnego do ambasadora, choć zdarzają się wypowiedzi bardziej znaczących osób. Ostatnio, gdy Sejm przyjął tzw. „Lex TVN” nasze władze skarcił jakiś dyplomata drobniejszego płazu w ambasadzie USA w Warszawie, a prezydent Duda w podskokach zawetował ustawę. Ustawa, co należy podkreślić, nie likwidowała TVN, ale ograniczała wielkość posiadanych udziałów (akcji) przez podmiot spoza UE do 49% w ciągu 6 miesięcy. I to było głównym powodem veta, bo jak powiedział prezydent – dotychczasowy właściciel akcji (udziałów) nie mógłby ich zbyć w tak krótkim czasie bez utraty części ich wartości! Oznacza to, że prezydent Duda bardziej martwi się gospodarczymi interesami firm amerykańskich niż interesem kraju i ludzi, którzy go utrzymują. Niektórzy wietrzą w tym zdradę, przezywając prezydenta Dudaszem. Nie mają racji. To takie jasełka, mające przykryć inne, dużo ważniejsze działania.
Wielki skok na bogactwa naturalne
Chodzi o skok na wspólną własność zasobów naturalnych poprzez najpierw komercjalizację, a potem prywatyzację przez niewielką grupę właścicieli. Do tej pory, od strony prawnej, mamy: res nullus (rzeczy niczyje), res communis (rzeczy/dobro wspólne), res publice (rzeczy publiczne) i rzeczy należące do korporacji, bractw, wspólnot. Są jeszcze serwituty służebności – czyjaś własność, ale inni mogą z nich korzystać na określonych warunkach. Powietrze jest dobrem wspólnym, choć mówi się, że ktoś mógłby je opatentować i czerpać z tego pożytki. Nie jest to niemożliwe, bo opodatkowana jest już deszczówka i dwutlenek węgla (CO2). Na nowojorskiej giełdzie działa wehikuł zwany: Spółka Aktywów Naturalnych mająca korzystać ze zrównoważonego zarządzania E (środowisko), S (odpowiedzialność społeczna) G (zarządzanie wspólne z innymi interesariuszami). A kto będzie owymi interesariuszami? Administracja państwowa i globaliści.
We wrześniu powstało partnerstwo mające ułatwić zarządzanie ekonomią natury – IEG. Prócz tego jest NAC – Spółki Aktywów Naturalnych – z udziałem rządów, farmerów, celem usług ekosystemowych (cokolwiek to znaczy) na danym obszarze, np. do sekwestracji węgla lub czystej wody. Spółki zamiast kapitału udziałowców NAC będą używać funduszy dla różnych celów, np. zachowania lasów deszczowych. IEG, które założyli: fundacja Rockefellera, Amerykański Bank Rozwoju i Giełda Nowojorska, ma zamieniać aktywa naturalne na kapitał finansowy. Jaki udział w tym wszystkim ma pandemia?
O tym następnym razem.
Czy musimy zakazić się wirusami?
Dr Marek Skoczylas twierdzi, że nie. Wystarczy odpowiednio o siebie zadbać, np. dostarczając organizmowi tego, czego mu potrzeba do funkcjonowania, zwłaszcza funkcjonowania systemu odpornościowego. Jednym z najważniejszych elementów, a właściwie mikroelementów jest cynk. Mechanizm jest prosty: jeżeli komórka ma wystraszający poziom cynku w lizosomach (takich jakby magazynach) i wykryje w cytoplazmie wirusy, uwalnia jony cynku, które z kolei paraliżują enzymy replikujące wirusy. Badania wskazują, że zaledwie ok. 1/3 naszego społeczeństw ma wystarczający poziom tego pierwiastka, podobna wielkość słaby, a reszta bardzo słaby. Stąd podatność na infekcje w okresach tzw. trudnych, jak jesienno-zimowo-wiosenny. Czy zatem wystarczy zakupić i zażyć suplement cynku i już? I tak, i nie. Cynk powinien być podawany z miedzią, gdyż ją jakby wypiera, a niedobór miedzi także może być szkodliwy. Dlatego obydwa pierwiastki podawane być powinny w stosunku 1/16-30. Poza tym, sam cynk wchłania się słabo, dlatego jego działanie jest silne przy udziale jonoforów, takich jakby taśmociągów, transportujących cynk i inne pierwiastki z lizosomów do cytoplazmy. Jednym z takich jonoforów jest amantadyna i inne specyfiki antywirusowe, znane choćby ze skutecznego leczenia koronowirusa i innych koronoświrusów. Ale oprócz tego dobrym jonoforem jest kwercetyna – flawonoid o szerokim zastosowaniu, także wspomagającym leczenie nowotworów.
Szaleństwo (bez)objawowe
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Mamy konkurs skoków narciarskich, powiedzmy w X. Skoczkowie się przygotowują, skaczą, jest jakaś klasyfikacja, kiedy nagle pojawia się jakiś grubasek, wyglądający komicznie w stroju narciarskim, ale to nic, bo oto na koniec zawodów to jego jury ogłasza zwycięzcą. Że nie skakał?
A po co, odpowiada przewodniczący jury z naukowym tytułem. Przecież jest najlepszy, a najlepsi nie muszą udowadniać swojej wartości jak ci gorsi. Po nim występują jacyś inni luminarze międzynarodowi i wszyscy mówią to samo. Na koniec wątpiący zostają przekonani, a zatwardziali zagłuszeni i usunięci z przestrzeni. Niemożliwe? Ależ, jak najbardziej. Już teraz w skokach nie liczy się odległość, ale jakieś inne, podawane na wiarę parametry. Ale skoki to tylko przykład, bo chodzi o coś innego.
Przez tysiąclecia chorym był ten, kto miał jakieś objawy, np. bóle, złe samopoczucie, biegunki, itd. dlatego chorobę definiowano jako zespół objawów. No ale się zmieniło. Choroba obecnie – to obecność patogenu w organizmie. Objawy są nieważne. Przypomina to wyśmiewaną swego czasu przez zachodnią demokrację schizofrenię bezobjawową, która w Związku Radzieckim była narzędziem unieszkodliwiania opozycjonistów. No bo skoro socjalizm był najlepszym ustrojem na świecie, a komuś to się nie podobało, lub miał odmienne zdanie, oznaczało to chorobę psychiczną. I choć innych objawów schizy nie było, to jedno wystarczało. Wtedy dla każdego znaczenie tego faktu było oczywiste, ale po kilkudziesięciu latach już takie nie jest. Mamy covida i zakażenie bezobjawowe. Wystarczą jakieś testy wskazujące nie wiadomo na co, opinie utytułowanych ekspertów i już. Fakty się nie liczą, także i ten, że wszyscy, nawet dzieci w łonie matki mają w swoich organizmach jakieś patogeny. Co przecież nie znaczy, że jesteśmy chorzy.