Pandemiczny stan obłąkanego zawieszenia
Trwa już jakiś czas, ale nie ma co się łudzić, interesy firm farmaceutycznych, polityków (strategia strachu), mediów i części społeczeństwa nie pozwolą wrócić do stanu błogiej poprzedniości.
Ale, jak na razie okazuje się, że Polska ma nadmiar wielomiliardowej (6 mld zł) wartości „szczepionek” firmy Pfizer i nie wie co z nimi zrobić. Przydatność do spożycia jest określona, chętnych na szprycę brak, a w dodatku okazało się, że trzeba przyjąć dodatkowo zamówione dawki, więc umyślono, że będzie się prowadzić rozmowy z producentem w celu renegocjacji kontraktu. No ale któż zrezygnuje z wielomilionowych zysków tylko dlatego, że w wyniku wojny na Ukrainie pandemia koronawirusa się zakończyła, tym bardziej, że to firma amerykańska? Niestety, kasa „służby zdrowia” jest pusta, a przecież trzeba jeszcze obsłużyć w ramach pierwszeństwa około 5 mln Ukraińców.
O testach, póki co się nie mówi, ale pytanie zasadnicze jest takie: skąd na to wszystko wziąć kasę? To było jednym z powodów zawieszenia pandemii. No ale nie do wszystkich to dotarło, bo rektor Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu uzależnia udział studentów w zajęciach od przyjęcia 3 dawki szprycy. A czyni to w czasie, gdy polscy uczeni stwierdzili szkodliwość szpryc, co prawda in vitro, ale jednak. Badaczom, których póki co nie uciszono, wyszło, że po dodaniu mRNA Pfizera do komórek glejowych mózgu: zaburzenia produkcji lipidów, które zostały zmodyfikowane, mitochondria w komórkach (takie fabryki energii) również ulegają zaburzeniom, ale co najgorsze komórki glejowe nabierają charakterystyk glejaków, czyli nowotworów mózgu. Na dodatek białko kolcowe otwiera barierę krew-mózg. Co ważne, jeżeli system enzymów, który jakby taki organiczny skaner, skanuje DNA przepuści wadliwy gen, to organizm wytworzy wadliwe białko, to mamy chorobę genetyczną. Proces niszczenia organizmu może trwać 5-10 lat. To czas, w którym, w przypadku choroby lub śmierci, trudno będzie udowodnić ich związek ze szczepionką, a to przekłada się na kwestię odszkodowań.
W cieniu wojny
dzieją się rzeczy i straszne i śmieszne. Nas interesują te pierwsze, bo o kolejny stopień ograniczają one naszą wolność i nie tylko. Oto w tajemnicy wielkiej, w tzw. Nowym Ładzie dokonano drobnej zmiany w zapisie, zmieniając zwrot: osoba podejrzana, na: osoba fizyczna. Chodzi o dostęp do naszych kont bankowych, co oznacza inwigilację. Do tej pory służby skarbowe mogły mieć dostęp do kont osób podejrzanych, teraz do wszystkich.
Nasza dotychczasowa cywilizacja opierała się na 3 tajemnicach: przedsiębiorstwa, handlowej i bankowej. Dwie pierwsze nie istnieją od dawna. Teraz zlikwidowano tajemnicę bankową. Zmiana ta jest niezgodna z konstytucyjnym prawem do prywatności, które obejmuje także stan posiadania. Władza, jak to ona, używa argumentu, że kto ma czyste sumienie, nie ma się czego bać. To bzdura, bo nie ma nad tym kontroli, a zakładając nawet dobrą wolę urzędów, to przecież nie są one szczelne i informacje na ten temat mogą z nich wyciekać.
Nowy przepis, a właściwie jego zmiana, obowiązywać ma od 1 lipca. Jest więc jeszcze trochę czasu, aby „odstrzelić” ten projekt, albo przynajmniej przeciągnąć go czy to podczas procedowania przez parlament, czy też wymusić veto prezydenta.
Skutki wojny
Na Ukrainie nie są jeszcze znane, ale już mówi się o niedoborach żywności, które nas czekają, jako że Rosja i Ukraina to „spichlerze świata”. W przypadku tej pierwszej rolę grają sankcje (będziemy głodować, marznąć na złość Putinowi), w przypadku tej drugiej – wojna. Chodzi o brak odpowiedniej ilości zasiewów, a przy okazji nawozów.
Czy do tego dojdzie – dowiemy się za kilka miesięcy, pewne jest, że wzrosną ceny. Przyczyną tych jest inflacja jako skutek ale radosnej twórczości rządów, które dla dogodzenia swoim wyborcom produkują pieniądz z powietrza. Niedobory żywności miały być już wcześniej, jako skutek efektu cieplarnianego i pandemii.
W Australii za braki w zaopatrzeniu obwiniono omicron, a w USA mroźną zimę. Wydaje się jednak, że braki żywności mogą być operacją wcześniej przygotowaną i rozegraną propagandowo przez globalistów, do których należy większość mediów z mainstreamu. Wina zostanie przypisana odpowiednio:
1. Wojnie na Ukrainie (o czym powyżej);
2. Wzrostowi cen ropy i gazu, tj węglowodorów;
3. Ptasiej grypie, pod pretekstem której wybito 27 milionów sztuk ptactwa w samym tylko USA (ptaki testuje się testem PCR);
4. Płaceniu rolnikom za brak upraw; w USA pod pretekstem ochrony środowiska włącza się grunty rolne do „programu rezerwy ochronnej”);
5. Niedoborom nawozów, których największymi eksporterami są Rosja, Białoruś i Chiny; dwa pierwsze kraje objęte są sankcjami, a Chiny wprowadziły zakaz eksportu.
Wielki Reset nadchodzi
Nowa ideologia ma swoich kapłanów ale też i pożytecznych idiotów, jak to określił kiedyś Lenin. Do której kategorii zaliczyć można Sylwię Spurek, a do której Fransa Timmermansa? Ta pierwsza zaatakowała Roberta Makłowicza, że za nim stoi śmierć jakiegoś zwierzęcia; bo to co leży na naszym talerzu, nie jest – według niej – naszą prywatną sprawą. Ten drugi zaapelował, aby myć się raz w miesiącu, bo gazu jest mało i jest drogi; poza tym, w ten sposób zrobi się kuku złowrogiemu Putinowi. Jakkolwiek to brzmi, w tym szaleństwie jest metoda. Bo choć cele Wielkiego Resetu chwilowo, z powodu wojny, zostały zawieszone, ale co się odwlecze...
Z czym wiąże się WR? Z pojęciem zrównoważonego rozwoju, co samo w sobie nie jest czymś złym, bo pochodzi z leśnictwa (tyle sadzi się drzew ile wycięto), ale zostało przeniesione do sfery ideologii, według której planeta nie da rady wyżywić tylu ludzi. Zauważył to już Klub Rzymski propagując ograniczenie urodzeń, a Światowe Forum Ekonomiczne – ograniczenie konsumpcji. Do tego włączyła się ONZ ze swoją Agendą 2030 oraz agendą ocieplenie klimatu.
W swojej nowej książce „Wielka narracja” Klaus Schwab dokonuje podmiany wartości. Świat chrześcijański, czyli cywilizacja łacińska, opiera się na takich pojęciach jak wyższość człowieka nad resztą stworzeń, wartościach i zdolnościach duchowych, rozumie, dusza, Bóg, itd. Nowa agenda to neguje wprowadzając reset cywilizacji; odtąd mamy siebie postrzegać jako zwierzęta ludzkie, tak jak zwierzęta zwierzęce i mamy czcić Matkę Naturę. Co więcej, planowane jest krzyżowanie ludzi ze zwierzętami i maszynami, co określono jako transhumanizm. Mamy więc do czynienia z panteizmem, neopogaństwem, próbą zabawy człowieka w Boga, a to ostatnie zazwyczaj źle się kończy.