Spektakl. Koronacja

Autor: 
Katarzyna Redmerska
kaśka.jpg

Nie wiem jak Szanowni Czytelnicy, ale ja coraz częściej mam wrażenie, jakby życie było teatrem, w którym otrzymałam miejsce widza. W swoich odczuciach nie jestem odosobniona. Od bardzo dawna ludzkość dopadało „moje wrażenie” i to tę część ludzkości, która jest bez wątpienia wyjątkowa – wirtuozów słowa pisanego. Żeby nie być gołosłowną, spieszę z przykładami: „Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają”, pisał William Shakespeare w Jak wam się podoba. Poeta Edward Stachura, poszedł nieco dalej, rozwijając temat w Życie to nie teatr, zamieszczonym w opracowaniu Wiersze, gdzie czytamy: „Życie to teatr, mówisz ciągle, opowiadasz; Maski coraz inne, mylne się zakłada; Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra przy otwartych i zamkniętych drzwiach”. Otóż, to. Słowa te można określić jednym stwierdzeniem: „w punkt”. Tak, tak, życie to teatr, niestety coraz częściej raczy nas przedstawieniami z obszaru absurdu z domieszką gatunków takich, jak: romantyzm, science fiction, dramat, w których prezentowany jest pryncypialny humor. Oglądamy kolejne przedstawienia, zastanawiając się, o co tutaj, do licha ciężkiego, chodzi?!
Nie tak dawno odbyła się premiera współczesnej sztuki z gatunku komedii sytuacyjnej pn. Otwarcie otwartego, w którym to bohater, jak sam tytuł już wskazuje – otwiera coś co było już otwarte. Temat, który się nieco już przejadł, wciąż jest wałkowany. Twórcy stoją twardo przy swoim, widocznie w ich opinii wciąż trwa popyt na ten rodzaj spektakli.
Premier było o wiele więcej. Dosyć głośnym echem odbiła się sztuka pn. Zgadnij czyj to pocisk? To taki rodzaj spektaklu połączonego z quizem, w którym widownia ma swój aktywny udział. Tematyka nieco tajemnicza, można śmiało rzec, że nawiązująca do serialu „Z archiwum X”. Przez dłuższą część spektaklu ma się wrażenie, że pocisk to tak naprawdę niezidentyfikowany obiekt latający. UFO? – rodzi się w głowie myśl i wyobraźnia zaczyna pracować.
A jak UFO, to czy przybyło z załogą? Gdzie zatem ona jest, ta załoga znaczy się? Po co przybyli? Dlaczego tutaj, a nie gdzie indziej?
Jest także szereg lekkich spektakli do wyboru, w których widz za bardzo myśleć nie musi, ma za to dobrą rozrywkę. Tytuł, który mogę śmiało polecić to Co ci mogę dać? Naprawdę dobre wykonanie, takie autentyczne. Osoby o bardziej wyrafinowanym guście (zaliczam się do nich i ja, że wspomnę nieskromnie), wolą sięgać po klasykę. Ostatnio obejrzałam brytyjski spektakl Koronacja. Ach ta złota kareta. Bez wątpienia jest bogato, kiczowato, śmiesznie, ale i z odrobiną nostalgii i także estymy – nie tyle do głównych bohaterów, co do instytucji przez nich reprezentowanej. Słowem stara dobra angielska klasyka.
A teraz na poważnie – tyle się trąbiło w mediach o koronacji Karola III, że chcąc, nie chcąc, przysiadłam przez telewizorem i sobie obejrzałam. Przyznam, że ten nieco przydługawy spektakl, momentami przypominał bardziej operowe widowisko, oczywiście nie pod względem śpiewu i muzyki, a przeładowania bogactwem dekoracji i strojów (prym wiedli tutaj członkowie królewskiej rodziny).
Jak mówił dla Plejady brytyjski historyk i pisarz, Dan Jones, cała widowiskowość rodziny królewskiej jest spektakularna i idealnie pasuje do świata mediów, który potrzebuje wielu materiałów wizualnych. Stanowi ona w gruncie rzeczy absurdalny historyczny cosplay z wymyślnymi strojami, ale to działa, ponieważ wszyscy przedstawiciele dynastii są całkowicie w swoich rolach i nikt z royalsów nie ironizuje na ten temat. Jest to więc swego rodzaju spektakl. No i tyle w temacie.

Wydania: