? Transformacja energetyczna – pozór czy rzeczywistość?

Autor: 
Jerzy Dudzik
dudzik.jpg

Szanowni Państwo.
Dzięki uprzejmości całego zespołu redakcyjnego Wydawnictwa „BRAMY” dzieliłem się wiedzą o tym w jaki sposób reagować na zagrożenia klimatu oraz w jaki sposób podejmować skuteczne działania, aby im zapobiegać. To wszystko po to abyśmy byli zdrowi i aby nasze walory tj. sanatoria czy turystyka były autentycznie „zielone”. Budziły zainteresowanie ofertą Ziemi Kłodzkiej w jej każdej przestrzeni życia społeczno-gospodarczego. To realne wyzwanie i odpowiedzialność za przyszłość. Co z tego udziału wiedzy o różnych obszarach transformacji energetycznej zostanie rzeczywiście wykorzystane zależy od nas. Naszego postrzegania przyszłości szczególnie dla bezpieczeństwa przyszłych pokoleń.
Można również powiedzieć, że to „banialuki”. Te pożary, powodzie, burze itd. Nas bezpośrednio nie dotyczą. Chociaż pamięć powodzi 1997 roku jest głęboko w nas zakorzeniona. Burze są coraz bardziej agresywne. A to, że zaczyna brakować wody, to mało nie ma znaczenia. Żyjemy codziennością i to się liczy. Polityka, sensacje, drożyzna, niepewna przyszłość, coraz trudniejsza komunikacja ... Kogo interesuje co będzie za kilka lat….
Ale wrócimy do zagadnienia transformacji energetycznej.
Jedną z zasad demokracji jest to, że posiadamy i stosujemy umiejętność otwartej dyskusji w poszukiwaniu rozwiązań społecznie potrzebnych. W transformacji energetycznej naszego subregionu m.in. dużą wartość miała inicjatywa społecznego planu sprawiedliwej transformacji. Niestety, ale pomimo zachęty wartej ponad 500 mln EURO nie wszyscy przystąpili do tej dyskusji. Inaczej było na etapie prac nad planem, inaczej przy podziale tego tortu wartego 500 mln EURO. W rezultacie inicjatywa planu społecznego poszła w zapomnienie. Stała się łupem polityki pomimo różnych prób reakcji w obszarze budowy tzw. partycypacji społecznej.
To z poziomu subregionu. A czy my na Ziemi Kłodzkiej mamy plan sprawiedliwej transformacji? Przykro mi to stwierdzać, ale NIE! Wobec powyższego jak chcemy te środki nam należne zagospodarować.
Nie ma planu. Nie ma koordynacji. Nie ma wspólnych projektów. Powszechny mechanizm to każdy sobie.
A środowisko to przestrzeń bez granic. Jak jeden zrobi dobrze to sąsiad może to zniszczyć. Suma summarum nie będzie deklarowanego rezultatu. A może powstanie z tego tytułu spór…? Zjawisko obecnie powszechnie obserwowane.
A może obecne trudne czasy determinowane skutkami wojny, takiej czy innej polityki są tym momentem ze należy usiąść do stołu i o pewnych sprawach zacząć rozmawiać ponad podziałami? Zacząć z rozsądkiem budować wspólny plan sprawiedliwej transformacji. Pozyskiwać partnerów, którzy swoją kompetencją nam w tym pomogą. Zacząć o tym uczyć w szkołach. Pozbyć się pozorowanych działań.
Zachęcam do takich przemyśleń i konkretnych działań rzeczywiście budujących potencjał rozwojowy naszej Ziemi.

Wydania: