O temperowaniu zakusów rządu
Rolą senatu jest temperowanie zapędów rządu, który, jak to zwykle bywa, mając większość sejmową, pozwala sobie na ograniczanie praw.
Poprzednio pisałem o „poselskim” projekcie zmian w Konstytucji polegającym na możliwości odbierania własności na podstawie domniemania winy. Przypomnę, że domniemanie w sensie prawnym (kodeksie karnym) dotyczy niewinności, a ciężar dowodu spoczywa na oskarżycielu. W projekcie rząd rękami swoich hunwejbinów, zasadę tę odwraca, przerzucają ciężar dowodu na oskarżonego. Ale to nie wszystko. Projekt sankcjonuje bankructwo państwa. O co chodzi? Dotychczasowy art.216 ust.5 zabraniał zaciągania pożyczek i udzielania poręczeń finansowych, w następstwie których dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego Produktu Krajowego Brutto. Teraz bariera ta została usunięta. Jak? A tak, że przy obliczaniu długu publicznego nie wlicza się doń zaciągniętych pożyczek, ani udzielonych gwarancji i poręczeń finansowych służących na potrzeby obrony kraju.
Oznacza to, że pod pretekstem np. zakupu broni lub żyrowania innemu państwu zakupu tejże, można zaciągać długi do dowolnej wysokości, na koszt, rzecz jasna, obywateli, którzy (jak i ich potomkowie) będą spłacać. No, a skąd wezmą pieniądze? Jak to skąd, ze wszystkiego, co się da.
I tu moja rola trzeźwego senatora dla ratowania waszych majątków, pieniędzy.
Ułatwić działalność gospodarczą!
Należy ciągle przypominać, że rolą parlamentu, a zatem i senatu, jest wprowadzanie takich przepisów, które ułatwiają m.in. prowadzenie biznesu. To także będzie głównym zadaniem senatora z naszego okręgu wyborczego.
Bo też z tym, pomimo zapewnień rządzącej ekipy, że jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej, jest niewesoło.
Oto według raportu opublikowanego przez TMF Group, Polska znalazła się na czwartym miejscu w Europie wśród państw najmniej przyjaznych dla biznesu. Najgorzej jest we Francji, Grecji i we Włoszech, a lepiej w Danii i Holandii. Za główne przyczyny autorzy raportu uznają złożone standardy raportowania, wysokie koszty ponoszone przez firmy na dostosowywanie się do zmian przepisów wprowadzanych często w zbyt krótkim dla biznesu czasie, duże wymagania formalno-prawne, oraz skomplikowane przepisy kadrowo – płacowe.
Głównie chodzi o niewielkie przedsiębiorstwa prywatne, inne niż wielkie, transnarodowe korporacje z budżetami przekraczającymi PKB Polski i innych krajów, bo one sobie poradzą. Bo skoro taką pozycję zajmuje Polska od 3 lat, czyli więc możemy mówić o stagnacji, to znaczy, że rząd i parlament się nie sprawdzają.
Stąd potrzeba zmian, zamiast narzekania jest potrzeba działania.
Poszczepionkowa hucpa
Parlament, musi zająć się nowelizacją ustawy o odszkodowaniach za niepożądane odczyny poszczepienne (nop), których wysyp mamy od ponad roku, odkąd przeszło tsunami „szczepień” na covid-19. Bo choć teoretycznie odnośne przepisy istnieją, to ich egzekucja jest prawie niemożliwa. Dowodzi tego liczba niecałych 200 tys. pozwów w Polsce, przy liczbie ok. 2,5 miliona w Niemczech, ale i tam jest i dziwnie i strasznie.
Właśnie w Niemczech, 7 lipca ruszają pierwsze procesy odszkodowawcze, a może i karne w sprawie nop. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że poszkodowanych wspierają firmy farmaceutyczne produkujące szpryce, a więc Pfizer, Moderna i inne. Nie zaprzeczają faktom, tj. samym niepożądanym odczynom poszczepiennym, tyle że winy nie dopatrują w szczepionkach jako takich, tylko w sposobie iniekcji. Krótko mówiąc, winnymi mają być lekarze i pielęgniarki, którzy szpryce wstrzykiwali. A ponieważ tam, podobnie jak u nas, personel medyczny dostawał horrendalne dodatki z tytułu covida i tak zwanego wyszczepienia, komornicy będą mieli z kogo ściągać. W ten sposób będzie wilk syty i owca cała.
To oczywiście oszustwo, bo choć nie można zaprzeczyć, że mogły się zdarzyć jakieś błędy przy wykonywaniu iniekcji, to jednak głównym powodem nop-ów są same „szczepionki”, a więc winnymi są ich producenci.
Stąd konieczność odpowiednich działań na parlamentarnej niwie w przyszłym parlamencie.
Ratujmy naszą energetykę
PiS-owski rząd przypomina strażaka, który najpierw podpala, a potem bohatersko gasi własne pożary. Dlatego głównym zadaniem nowego parlamentu będzie zmiana tego procederu.
Ostatnio, bez wielkiego rozgłosu przebiegł w mediach temat decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie nakazującej zamknięcie kopalni Turów, jako efekt skargi kilku organizacji eko-terrorystycznych. Przypomnę, że 2 lata temu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zakazał wydobycia tam węgla wskutek skargi Czech.
Rząd zapowiada, że nie podporządkuje się i czeka na decyzję organu wyższego – Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale to niewiele zmieni, bo losy Turowa, kopalni i elektrowni są i tak przesądzone; premier Morawiecki z jednej strony pręży muskuły, a z drugiej podpisał tzw. Zielony Ład, z którego właśnie wynikają kłopoty Turowa i nie tylko. I temu trzeba przeciwdziałać, co, mam nadzieję, będzie zadaniem przyszłego parlamentu. Jest dobry program energetyczny wynikający z faktu, że światowe zasoby ropy i gazu są mniejsze niż zasoby węgla. Dlatego należy: odejść od samobójczej polityki klimatycznej UE, gdzie 42% eurodługu i energopodatków przeznacza się na „zielone transformacje”, z blackoutami oraz likwidacją elektrowni i kopalń. Kolejny etap to elektrownie jądrowe, czyli energetyka oparta na symbiozie węglowo-jądrowej. No i, pozostając przy węglu rozwijać inwestycje upłynniania i zgazowania węgla.
To wymaga zmian w prawie, w tym zmian ludzi za to odpowiedzialnych.
*Autor prezentuje własne poglądy.