Polityk. Namiętności
Mimo że wybory parlamentarne mamy już za sobą, w Polsce wciąż trwają namiętności polityczne. I zapewne trwać będą długo i szczęśliwie – podgrzewane co rusz zarówno ze strony samych polityków, jak i „życzliwej” i zawsze chętnej do pomocy braci dziennikarskiej.
Gdy zbliża się czas wyborów, popadamy w rodzaj amoku informacyjnego:
analizujemy kandydatury, czytamy programy partii politycznych, wystawiamy oceny politykom (nie zostawiając na przeważającej większości suchej nitki). Odgrażamy się, że nie pójdziemy do wyborów albo że pójdziemy, ale zagłosujemy na kogoś przypadkowego etc. Po czym, gdy nadchodzi dzień wyborów, karnie drepczemy do lokalu wyborczego i oddajemy głos na… no właśnie, na kogo tak naprawdę głosujemy.
Zastanawiam się, czy gdybyśmy bardziej świadomie pokierowali targającymi nami namiętnościami politycznymi – zdecydowanie lepiej wybralibyśmy naszego reprezentanta do Sejmu i Senatu. Z drugiej strony – przepraszam wszystkich, którzy poczują się teraz dotknięci – zbyt dużego wyboru to też znowu nie mamy. Niechętnie do polityki idą osoby kompetentne w sztuce. I tak po prawdzie, to nie ma co się dziwić. Cztery lata na Wiejskiej potrafią odcisnąć swoje piętno na delikwencie.
Pytanie, jakie przy okazji wyborów powraca niczym bumerang, brzmi: jaki powinien być dobry polityk? Pytanie z rzędu tych skomplikowanych, bo, z której strony by się za nie zabrać, nasuwa się tylko jedna odpowiedź: powinien być bez skazy i zmazy. Taką kandydatkę czy kandydata znajdziemy jedynie w beciku.
Wracając do namiętności politycznych, czy Szanowni Czytelnicy zauważyli, że liderzy polityczni bezwstydnie „uwodzą nas”? Starając się bardziej przekonywać do swojej osoby niż do głoszonych poglądów. I udaje im się to. Bez wątpienia bardziej stawiamy przy wyborze na osobowość niż głoszoną ideologię.
Naukowcy z uniwersytetu w Wiedniu, pokusili się o zbadanie tematu naszych wyborczych preferencji. Okazało się, że głosujemy chętniej na tych polityków, którzy są do nas charakterologicznie podobni, ale to nie wszystko. Jednocześnie bowiem posiadają cechy przywódcze, których nam brak. Przeciętny wyborca głosuje na kandydata będącego od niego bardziej ekstrawertycznym, asertywnym, otwartym, szczerym, stabilnym emocjonalnie i sumiennie. Badacze uważają, że wybory polityczne stają się w coraz większym stopniu podobne do wyborów romantycznych. No nie wiem jak Szanowni Czytelnicy, ale ja bynajmniej nie wybieram polityków na własny wzór i podobieństwo. Kompetencji także nie stawiam na wiodącym miejscu, jak i samego programu partyjnego. Bądźmy szczerzy, większość tego co każdy z delikwentów głosi nie ma szans na powodzenie. Dla mnie kandydat musi być po prostu atrakcyjny emocjonalnie. Charakteryzować się zdolnością do rozpoznawania emocji, ich regulowania i wykorzystywania emocji do wspomagania myślenia i działania. Tyle i aż tyle.