Felieton Jana Pokrywki
Normobaria a nadciśnienie tętnicze
Często spotykam się z pytaniem, czy osoby z wysokim ciśnieniem mogą korzystać z normobarii? Aby na nie odpowiedzieć najpierw kilka słów wyjaśnienia.
Przyczyny nadciśnienia są rozmaite, a zatem prosta odpowiedź nie jest możliwa. Za to należy zwrócić uwagę na jeden aspekt. Nadciśnienia jako skutku niedotlenienia komórek. Może to dziwić tych, którzy badają tzw. saturację, czyli wkładają palec do takiego misternego urządzenia pokazującego ile tlenu (O) jest we krwi i dobrze. Jeżeli jest go za mało to problem, a jeżeli akurat, to niekoniecznie oznacza dotlenienie komórek.
Jak już wcześniej pisałem, mechanizm wygląda następująco. Płuca zasilają w tlen krew, który tętnice prowadzą do naszych komórek. Tlen związany jest z hemoglobiną, tyle że hemoglobina niechętnie oddaje krew, w rezultacie czego, niedotlenione komórki wysyłają sygnał (tzw. histeria organizmu), serce zaczyna mocniej bić i w rezultacie ciśnienie wzrasta.
Żeby było dobrze, potrzebny jest dwutlenek węgla (CO2) na odpowiednim poziomie. Ten zaś, gdy znajdzie się we krwi – w dużym uproszczeniu - „wypycha” tlen do komórek. Gdy więc komórki zostają nasycone tlenem przestają wysyłać sygnał o jego braku i ciśnienie spada.
Jak wiadomo – przy większym ciśnieniu – a takie panuje w normobarii - reakcje biochemiczne zachodzą efektywniej.
Na koniec ciekawostka: mistrzowie wschodnich nauk polecają następujący sposób oddychania: wciąganie powietrza nosem (koniecznie nosem, bo w nim powstaje tlenek azotu, który rozszerza żyły i tętnice), wstrzymanie oddechu i powolne wypuszczanie. W ten sposób sposobem domowym można zwiększyć obecność CO2 i zmniejszyć ciśnienie.
O dziennikarskich koncesjach
Unia Europejska postanowiła swoimi przedstawicielami „uporządkować” rynek medialny poprzez wprowadzenie cenzury bo – jak powiedziała na wspomnianym szczycie U. v. d. Leyen – wolność słowa jest bardziej niebezpieczna niż zmiany klimatu. Oczywiście, nie użyto słowa: cenzura, ale wprowadzenie koncesji dziennikarskich. Szczegółów nie przedstawiono, ale można się domyślać, że jakieś dyrektywy zostaną wydane i skończy się tym, że aby coś opublikować trzeba będzie mieć koncesję. Oznaczać to będzie likwidację blogosfery i youtuberów, a więc głosów niezależnych. To już się właściwie dzieje, tyle że w ersji soft, poprzez blokowanie monetyzacji, czy kanałów.
Dziwić tylko może cisza w środowiskach dziennikarskich, bo co prawda z jednej strony środowisko to pozbędzie się konkurencji „partaczy” (to taka analogia do dalekiej przeszłości), ale z drugiej, skąd pewność, że to dziennikarze, jak można domniemywać – mainstreamowi – dostąpią zaszczytu wybraństwa? No i nie będzie już można zadawać „głupich pytań jak to skierowane do Billa Gates'a, twórcy Microsoftu, jednej z największych firm na Ziemi dlaczego lata samolotem na różnego rodzaju szczyty klimatyczne, gdzie dyskutowane są możliwości ograniczenia emisji CO2 odpowiedział, że on może latać, ponieważ uważa się za część rozwiązania, a nie odpowiedzialnego za problem.
Kolejne mityczne zagrożenie pandemiczne
W teatrze próba generalna poprzedza premierę. Jeżeli covid-19 był próbą generalną, to nowy wirus roboczo nazwany X będzie premierą. Tytuł „Przygotowanie na chorobę X” nosił panel na tegorocznym spędzie Davos 24, na którym proponowano drakońskie środki opracowane przez WHO w celu całkowitej kontroli ludzkiej populacji. Chodzi o Porozumienie Pandemiczne przygotowane do podpisania w maju tego roku, które zostanie przyjęte o ile zagłosuje za nim połowa delegatów WHO no i jeżeli zostanie ono ratyfikowane w krajach członkowskich.
My musimy patrzeć na ręce naszych rządzących, którzy aby odwrócić naszą uwagę od spraw naprawdę ważnych, organizują jakieś jasełka. A ważne sprawy to uniknięcie terroru, ograniczenia swobód poprzez wprowadzenie elektronicznego paszportu dającego dostęp do podróży, finansów, sieci handlowych, a także swobodnego wyboru sposobu leczenia, a wszystko to pod pretekstem zagrożenia dla życia i zdrowia.
Jak widać, globaliści wcisnęli pedał gazu i idą na rympał licząc, że rządy przerażone wizją milionowych zgonów w nieustalonej przyszłości, podpiszą wszystko, a nawet zrzekną się suwerenności za obietnicę zdrowia.
Czy choroba X okaże się prawdą, czy ściemą, nie ma w zasadzie znaczenia. Trzeba temu przeciwdziałać informując co i jak dopóki można.
Numer na zbawcę
WOŚP J. Owsiaka istnieje już 30 lat, przeżyła wiele rządów i co niektórych polityków, a pewnego rodzaju amok na tym punkcie trwa. I nie chodzi mi o coroczną gawędę nt. WOŚP, bo temat był już przeanalizowany przez innych, jak też nie byłoby powodu o tym wspominać gdyby nie tegoroczne hasło: „Płuca po pandemii”, czyli zbiórka prowadzona na rzecz ofiar koronawirusa gdyby nie przypominałaby strażaka dzielnie gaszącego pożar, który sam wzniecił.
Jakby nie było, J. Owsiak był – jeżeli nie arcykapłanem, to kapłanem religii kowidowo- pandemicznej, elementem systemu, przeciwko któremu wizerunkowo jedynie występował. Hasło: róbta co chceta w przypadku kowida nie działało. Np. na koncerty WOŚP roku nie wpuszczano niezaszczepionych
„Płuca po pandemii” to splunięcie w twarz ofiarom kowida, nie tylko tym medycznym (nop), to nadprogramowe zgony w wyniku braku dostępu do lekarzy, ale i tym, którzy w wyniku lokdaunu zbankrutowali, a ich pracownicy powiększyli liczbę bezrobotnych.
Rzecz jasna, „Jurek”nie jest jedynym winnym, lecz jednym z wielu celebrytów, pato-celebrytów influenserów i innych piewców kowidowego systemu, któremu żyruje. Nie tylko zresztą temu.
Z drugiej strony dziwi postawa społeczeństwa, przynajmniej tej jego części, którą cechuje dwujmyślenie, czyli moc utrzymywania w umyśle dwóch sprzecznych przekonań i jednoczesne akceptowanie obu.