Kiedy czyta się najnowszą książkę wielkiego przyjaciela kłodzczan i Kłodzka Henryka Wańka pod tytułem "Jak Johannes Kepler jadąc do Żagania na Śląsku zahaczył o Księżyc" ma się nieodparte wrażenie mądrej zabawy. Zabawy dawnej, szacownej, ale zawsze rozwijającej przez intrygującą nieprzewidywalność efektów. Mam mianowicie na myśli kalejdoskop. Pamiętacie? Każdy obrót to inny układ kolorowych szkiełek lub kolorowych papierków, które umieszczono lub, co też się zdarzało, sami umieściliśmy wewnątrz tego prostego urządzenia optycznego.