W cieniu wojny
Zamachy na własność
W Irlandii wchodzi ustawa o zajmowaniu prywatnej własności w imię zakwaterowania uchodźców, ale co ciekawe, prace nad nią rozpoczęły się rok przed konfliktem rosyjsko-ukraińskim. W oficjalnym oświadczeniu czytamy, że „rząd, o ile to możliwe, będzie unikał zmuszania ludzi i przedsiębiorców do oddania własności lub otwarcia domów dla ukraińskich uchodźców”. Niby to pozornie bez związku, ale w kraju tym zaszczepiło się 93% populacji.
U nas jeszcze do tego nie doszło, za to polscy przedsiębiorcy muszą zwrócić do budżetu państwa miliony złotych z tarczy Morawieckiego.
Dotacja pozwoliła przetrwać lockdown, ale zwrot tych środków oznacza upadłość. Z Polskiego Funduszu Rozwoju do końca czerwca trzeba zwrócić łączną kwotę subwencji 29,4 mld zł.
Przedsiębiorcy wpadli w pułapkę niejasnych przepisów. Wszyscy mówili o tarczy, o pomocy, ale nikt, że to jest pożyczka którą trzeba będzie zwrócić.
A algorytm zwrotu jest tak skonstruowany, że ta dotacja zawsze jest do zwrotu. Miała być pomoc, a jest gospodarcza pułapka – mówią prawnicy. Mylące było też to, że najpierw było to faktycznie wsparcie bezzwrotne, jeżeli przedsiębiorca nie zwolnił pracowników. Przedsiębiorcy czują się oszukani. Posłusznie zamknęli się w czasie lockdownu licząc na pomoc, dzisiaj muszą ją zwracać. Co warte odnotowania, przedsiębiorcy, którzy nie zamknęli firm i starali się zarabiać i normalnie funkcjonować w czasie pandemii, wygrywają sprawy przed sądami. Faktycznie więc bardziej opłacało się liczyć na siebie i ryzykować niż ufać zapewnieniom rządu, że pomoc będzie im zapewniona. Po raz kolejny sprawdziła się stara prawda, że jeżeli państwo mówi, że weźmie, to znaczy, że weźmie, a jeżeli mówi, że da, to znaczy, że mówi.
Zmiany w prawie górniczym
i ekologicznym, dają decydujący głos głównemu geologowi kraju. Może on zdecydować, czy jakieś złoże jest strategiczne i objęte ochroną, czy nie.
Wdrażana też będzie technologia wychwytywania spalin i zatłaczania ich pod ziemię, przez co zabudowania i sieci mediów ulegać będą awarii, a spaliny wydostawać się będą szczelinami.
Jest to zagrożenie dla wód pitnych, mineralnych i geotermalnych.
Nowe przepisy łamią zapisy dot. m.in. ochrony zdrowia i życia, ustawę o samorządzie terytorialnym, na te ostatnie wywierane będą naciski przez koncerny przez np. podanie do sądu o nieuzyskanych korzyściach.
Mamy tyle bogactw naturalnych i pozyskiwania energii, np. cieplnej, że możemy być samowystarczalni. Polska siedzi na tzw. termosie cieplnym. Nowa ustawa przewiduje wysiedlania rolników z terenów przeznaczonych pod zatłaczanie, oraz z tych, na których znajdują się bogactwa naturalne. Decydujący głos mieć będzie kilku urzędników centralnych, możliwe że działających w interesie korporacji. Samorządy, gminy i powiaty nie mają nic do powiedzenia. Nietrudno się domyślić, że jest to kolejne narzędzie do zajmowania własności nie tylko prywatnej, ale i samorządowej i podporządkowanie wszystkiego dyktaturze centralistycznej w ramach Wielkiego Resetu.
Dochód gwarantowany
Rząd planuje pilotażowo wprowadzić tzw. dochód gwarantowany (DG) w kilku gminach północno-wschodniej Polski. Ma on wynosić 1300 zł miesięcznie na osobę i objąć 5 tysięcy osób przez 2 lata. Ma też być bezwarunkowy, tzn. bez względu na wysokość osiąganego innego dochodu. Celem planujących jest „zbadanie aktywności ekonomicznej, gospodarczej, społecznej i edukacyjnej” oraz reakcję cen w sklepach. W tle chodzi o to, że są to gminy położone wzdłuż granicy z Rosją (Obwód Kaliningradzki), które ucierpiały wskutek zamknięcia ruchu transgranicznego.
Szczerze mówiąc, takie tłumaczenie nie jest przekonywujące, a powoływanie się na podobne eksperymenty w Indiach, Finlandii i Niemczech – jeszcze mniej. Jakiś cel jednak w tym jest.
Sam, jakiś czas temu, opowiadałem się za powszechnym dochodem gwarantowanym, jednak po spełnieniu podstawowego warunku: likwidacji takich instytucji jak ZUS, Urząd Skarbowy, itp., których działalność uważam za szkodliwą, a po wprowadzeniu dochodu gwarantowanego, także za zbędną. Dlatego chociażby, że likwidacja ich dałaby więcej pożytku niż koszt wprowadzenie DG. Przy czym nie chodzi tylko o korzyści materialne z likwidacji tychże urzędów, ale i te niematerialne: np. o inicjatywę ludzką w różnych dziedzinach, po uwolnieniu od kurateli państwa. Bez spełnienia tego warunku cala koncepcja DG nie warta jest papieru, na którym została/nie spisana.
A sprawą drugorzędną jest wysokość DG, bo np. w opisywanym i planowanym eksperymencie nie wiadomo skąd i dlaczego wzięła się kwota 1300 zł miesięcznie na osobę.
Na marginesie zaznaczam, że DG może być narzędziem dyscyplinującym ludzi, bo jeżeli można coś dać, to można i czegoś nie dać. Za karę na przykład.
Próżne próby reformy systemu
Nie da się zmienić systemu w ramach systemu, o czym świadczą porażki reform w różnych dziedzinach życia. Obecnie najbardziej widać kolaps tzw. służby zdrowia, która reformowana jest nieustannie z widocznym skutkiem. Spada zaufanie pacjentów do lekarzy, wzrastają represje systemu wobec jednych i drugich. Co robić? System trzeba zlikwidować i zbudować nowy. Ujmę to w kilku punktach.
1. Należy opuścić WHO jako organizację globalistyczną.
2. Zrezygnować z medycyny reckefellerowskiej, zwanej dla niepoznaki medycyną akademicką, co nie jest prawdą. Obecne jej zasady opracowała i wymusza Fundacja Rockefellera, a przecież jest wiele systemów medycznych, wobec niej alternatywnych. To lekarz i jedynie on powinie decydować o formie leczenia.
3. Tym samym należy zdecentralizować system ochrony zdrowia, minimalizując władzę Ministra Zdrowia i itp. instytucji. Będzie to trudne, bo centralizm umożliwia kontrolę, a z tej żaden układ biurokratyczny nie zrezygnuje dobrowolnie, bo to narzędzie terroru. Ważniejsze jest to, że w ramach centralizacji wybór pacjentów jest iluzoryczny.
4. Uwolnić zawód lekarza z okowów np. organizacji zawodowych jak izby lekarskie, które mają władzę pozbawiania prawa do wykonywania zawodu. Ich ofiarą padła ostatnio dr Martynowska, ale nie tylko ona. Można jeszcze zrozumieć, że OIL mogą za niesubordynację wykluczyć ze swojego grona ale nic ponadto. Zwłaszcza, że wyklucza się już za poglądy. Można ewentualnie rozważyć pomysł powołania alternatywnych izb lekarskich, ale bez spełnienia w/w punktów nie ma to większego sensu. Podobnie nie ma sensu bez spełnienia powyższych warunków wprowadzenia bonu zdrowotnego na wzór bonu oświatowego. Ten ostatni nie spełnił oczekiwań, bo skoro mamy jeden centralny program nauczania i takiż system organizacji i zarządzania, to wybór szkoły jest iluzoryczny.