Poezja, proza i liczne cytaty czyli Mietek Kowalcze w cyklu: tygodniowe lektury

Jak zwykle na wstępie (autor-asekurant) zastrzeżenia. I do tego dwa. Pierwsze: to już ostatnia z "Lektur" inspirowana bezpośrednio książką Michała Rusinka "Nic zwyczajnego". Przed tygodniem "Brama" zamieściła "zachętkę" dotyczącą pierwszego tomu z cyklu, czyli "Genialnej przyjaciółki" Eleny Ferrante. Powieści, której zasadniczą myślą są rozważania o wzajemnym wpływie osób i osobowości - trochę jak w przypadku opowieści o Szymborskiej. Drugie: dzisiejszy wybór to sprawdzenie, jak poeci/poetki radzą sobie z prozą. I tylko to. Nic ze sfery - bardzo ważnej dla wybranej na ten tydzień fabuły, a którą można by nazwać powieściowym rozliczeniem z naszymi licznymi stereotypami w relacjach damsko-męskich. Albo jeszcze ściślej małżeńskich, czy rodzinnych. One to sprawiły, że książka Anny Janko "Dziewczyna z zapałkami" długo była traktowana zarówno jako owo rozliczenie, ale także jak swego rodzaju mocny manifest feministyczny. Duża była dyskusja, bo to tekst nadzwyczaj szczery i trafny. Tak więc o tych sferach ani słowa. Pozostawiam je PT Czytelniczkom (i PT Czytelnikom również) do indywidualnej oceny. Pozostańmy przy prozatorskim warsztacie znakomitej poetki. Jako znawczyni i wyznawczyni Alberta Camusa już na początku wyjaśnia - za swoim ulubionym autorem - czyjeś życie zawsze wydaje się nam uporządkowane i sensowne, nasze wręcz przeciwnie, stanowi nieopisany chaos. I taki życiowy, codzienny nieporządek ciągle jest obecny w "Dziewczynie". A jak rozstraja nasze czytelnicze emocje przez stałą obecność! Narratorka wie to dobrze: "Życie to nastrój. Wszystko sprowadza się do samopoczucia" - przekonuje. Ma rację? W sytuacji w gruncie rzeczy stałej obcości, nieprzyjaźni, często wrogości osób i świata wobec narratorki pojawiają się w niej poetyckie albo głęboko refleksyjne chwile odpoczynku, nabrania oddechu, ratunku, nowego tchnienia życia. Oto kilka z nich, zapisanych najczęściej po wydarzeniach trudnych, czasem wręcz drastycznych. "Potrzebuję więcej czasu. I więcej wieczności. Aby obsłużyć istnienie. Istnienia jest o wiele za dużo jak na dany mi czas. Ratują mnie chwile wieczności. To są krople wzmacniające, życiodajny eliksir." Jeśli potraktujecie takie słowa tylko jako rodzaj ucieczki, to, proszę, zweryfikujcie swój wniosek. Zaręczam, że to zanadto powierzchowne. Gorycz doświadczeń uruchamia refleksje, a one są jak myśli-pomocnice przetrwania. Zarówno wobec otoczenia - akcja książki to czasy schyłku komuny i początków demokracji w Polsce, jak i wobec bardzo trudnych bliskich osób - mąż, teściowie. A owa siła dobrego trwania ma się na przykład tak: "Jakże trzeba poganiać Życie, żeby łaskawie żyło! Zabieramy to życie na spacer, aby się przewietrzyło. Karmimy je, żeby nie osłabło. Kładziemy do łóżka, by się wyspało, albo kochamy się z kochankiem, aby to życie dotknęło w sobie tego czegoś, owej tajemniczej energii, która je uskrzydli i rozpali! Na chwilę." Takie poszukiwanie i odnalezienie chwil życiowych uniesień nie jest jednorazowe. Poetka-prozatorka zapisuje ich sporo. Warto je odnaleźć. To prawda też, że o swoim pisaniu tak oto się wyrazi w powieści: "I jakże ja napiszę książkę, nie będąc żadną pisarką? Wiersze to co innego. Pisałam je wiele lat, składałam jak ofiarę na właściwym ołtarzu. Ale zalała mnie wielka fala prozy życia, wielkie zbanalnienie, i zmyło mojego lirycznego bałwana. Teraz potrzebna mi twarda forma, pojemna, nawet toporna, by wypełnić ją smolistymi wnętrznościami: opowieścią o życiu gwałtownym i nudnym, leniwym i zaharowanym, pustym i pełnym hałasu awantur." To jednak rodzaj poetyckiej zmyłki. "Lekturowa" proza Anny Janko usilnie, co rusz udowadnia coś niezwykle ważnego - do życia w zgodzie z sobą, w konkretnym tu i teraz, potrzebujemy mnóstwa dobrych myśli, mądrych przewodników, uporu i co najmniej kilku jeszcze cech. Ale o nich to już precyzyjnie w "Dziewczynie." Weryfikujemy dzisiaj w "Lekturach" nasze przeczucia dotyczące tego, jak sobie twórcy słowa wiązanego radzą z prozą. Wychodzi na to, że, po przeczytaniu "Dziewczyny z zapałkami" Anny Janko, mamy/możemy mieć takie oto przekonanie - to się po prostu dobrze czyta! Ba, nawet z czytelniczym dodatkiem, z bonusem w postaci licznych aforystycznie zapisanych istotnych myśli. Na przykład (na zakończenie) takiej: "Urodziłam dzieci, ale dopiero słowa pozwalają mi się wyzwolić, wyzewnętrznić; przecież o to poszło w raju. Bóg, diabeł, pierwszy człowiek wyrywali sobie - słowo. Logos. Mamy je. I jesteśmy winni - żywiołom, kamieniom, roślinom i zwierzętom (a nie Bogu) - słowa, których one nie mają, których nie wywalczyły. Dlatego powinniśmy wstawać rano i mówić wszystkiemu: „wstajemy", nie damy się, będziemy żyć i śledzić życie, aż w końcu dowiemy się, dokąd ono prowadzi." No właśnie - dowiemy się?

Anna Janko, Dziewczyna z zapałkami. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012 (pierwsze wydanie 2007).