Spełnione marzenie o guru razy 4 czyli Mietek Kowalcze w cyklu: tygodniowe lektury

Żyjemy w takich czasach, kiedy to usilnie i na różne sposoby poszukujemy lub choćby uparcie tęsknimy do osobowych wzorów, do guru, do przewodników, do autorytetów. Dlaczego tak się dzieje? O tym kiedy i gdzie indziej. Bez wątpienia jednak łatwa jest do zauważenia ciągła i spora obecność, wśród wydawanych książek, wszelkiego rodzaju poradników w tej sferze. Nie o typowym poradniku jednak dzisiejsza "zachętka" - takiej sympatycznej nazwy użyła jedna z czytelniczek tekstów "Lektur" i za jej pozwoleniem będę jej używał. Do rzeczy jednak. O wpływie osób ważnych w naszym otoczeniu i w naszych doświadczeniach była mowa w poprzednim odcinku, kiedy zachęcałem PT Czytelniczki i PT Czytelników do przeczytania książki Michała Rusinka "Nic zwyczajnego". W niej to sekretarz Wisławy Szymborskiej w licznych, często anegdotycznych opowieściach o Noblistce, udowadniał, że znalazł w ich wzajemnych relacjach mnóstwo takich elementów, które zarówno osobiście go zmieniły, jak i wpłynęły na różnorodne nieco szersze decyzje. A jak się miewa temat odnajdywania i opisu wzorców w powieściach? W tym tygodniu o ważnym przykładzie z tej sfery tematów, czyli o książce Eleny Ferrante "Genialna przyjaciółka" - warto dodać, że to pierwszy tom z czterech obszernych części. Do tego jeszcze jedno, taka niespotykana ciekawostka - pisarka to ciągle osoba anonimowa, Elena Ferrante to bowiem jedynie pseudonim kogoś, kto, jak można przeczytać w oficjalnych tekstach, nie ujawnia publicznie swojej tożsamości. Co z samym tekstem, który reprezentuje tzw. powieści neapolitańskie autorki?
Wydawałoby się interpretacyjnie, że to tylko kolejna prosta opowieść o wspólnym dorastaniu albo (to inna możliwość) sentymentalne wspomnienie wywołane zniknięciem jednej z bohaterek. Tak można pomyśleć po paru początkowych stronach, ale to nadmierne uproszczenie. Z tego oto powodu, że mamy do czynienia w tej książce ze szczegółowym opisem relacji, jakie budują się między narratorką i jej przyjaciółką w specyficznym (dla nas) otoczeniu jednej z biedniejszych dzielnic Neapolu. I to jeszcze kilka dziesiątków lat wstecz. A jaki to rodzaj relacji, który tak wyraziście zdominował wszystkie warstwy? Najogólniej rzecz ujmując można ją nazwać jako budującą postawy, kreującą zachowania, reakcje i postawy, ba, ukryte albo niedostrzeżone talenty także. Młodziutkich bohaterek. To ta wyrazista i dominująca w powieści warstwa pozytywna. Często bardzo intymna. Na tym można byłoby poprzestać i mielibyśmy interesujący, ale dość jednorodny współczesny moralitet, a nawet kolejny poradnik. Książka Ferrante jest jednak pełniejsza i to sprawia, że można jej poświęcić zarówno "zachętkę", jak i namówić do zainteresowania całym cyklem, który po polsku jest już dostępny. No więc co tak wzbogaca "Genialną przyjaciółkę"? Narratorka, która świetnie dostrzega i opisuje każdy element życia mieszkańców dzielnicy swojego miasta tę samą skrupulatność zachowuje przy otwartym i szczerym wyjawianiu emocji, które wiążą ją z przyjaciółką-guru. Bo jest w tym podziw, próby naśladowania, fascynacja i swego rodzaju zauroczenie, ale też co rusz pojawiająca się nieopanowana zazdrość, na przykład z tego powodu, że ktoś ma większy talent. Do udanych wyborów życiowych albo do twórczości. I tu właśnie ujawnia się to coś, co zresztą sprawiło, że właśnie ta powieść (saga dla czytających zachęconych) pojawiła się w "Lekturach". Oto marzenie o guru się spełniło, można z niego codziennie korzystać, a jednak nie, jednak coś po ludzku uwiera. Czy to tylko zazdrość albo rozczarowanie, że całe życie mija nam w cieniu? Czego nam brakuje, że to nie my możemy stać się naśladowanymi i celebrowanymi wzorami? Takie pytania i niełatwe odpowiedzi na nie to tylko niewielka część sugestii wziętych z "Genialnej przyjaciółki". Kolejne, liczne, bogate i zaskakujące rozwiązania, a także wątpliwości i próby poradzenia sobie z nimi to już Państwa miła czytelnicza przygoda. Zachęcam.

Elena Ferrante, Genialna przyjaciółka. Tłum. Alina Pawłowska-Zampino. Wyd. Sonia Draga, Katowice 2014.